Linsey niemal podskoczyła chodnikiem, radośnie podskakując na swoich krokach i uśmiechając się życzliwie. Jej skóra nie była całkiem blada, a zimno sprawiało, że jej twarz była lekko zaróżowiona. Miała na sobie cienki wełniany sweter w paski szarości i jaskrawej, żywej czerwieni. Miała długie, brązowe włosy, które przechylały się na zewnątrz i nieco do góry, oraz jasne, szerokie, niebieskie oczy z mysimi rysami. Miała na sobie białą koronkową spódnicę i białe pończochy, a stroje przypominały baletki. Nosiła książki w ramionach, trzymając je, owijając wokół nich ramiona, z łokciami skierowanymi w dół i palcami zakrzywionymi na górze. Poezja, rachunek różniczkowy i księga nut na altówkę. Jej pasją była gra na altówce. Żyła miejskim życiem, dzień na studiach, wieczorami studiowała i pracowała w bibliotece. Była całkiem młodą istotą. Z piersiami w kształcie litery B oraz szczupłymi ramionami i nogami niewiele osób uważało ją za piękną. Ale kiedy tańczyła ze swoją altówką, pokazała swoją prawdziwą zwinność, zwinność i elastyczność.
W cieniu alei na ich drodze czai się duet potwornych istot. Dwa gobliny wpatrywały się w jej cudowną sylwetkę, śmiejąc się złośliwie, popychając się nawzajem żartobliwie. Jeden ma karmazynowo-czerwony odcień skóry i zielone oczy, drugi ma skórę w kolorze zieleni mchu i czerwone oczy. Czerwony lubił zadawać ból i przyjemność, drugi lubił słuchać krzyków i jęków. Obydwoje byli odstępcami od gwałtu na tle seksualnym i tortur. Diabelskie potwory chaosu. Ubrani w czarne płaszcze czekali, aż zapadnie noc i słońce zajdzie, zanim wykonają swój ruch. Te gobliny bowiem znały cierpliwość, znały wartość i zaletę czekania. Większość ich rodzaju tego nie robiła. Wśliznęli się w cienie nocy ze złymi uśmiechami i pożądliwymi oczami, gdy dotarli do jej budynku. Znali już jej imię, podążając za nią. Widzieli, na którym piętrze się znajdowała, przy skrzynkach pocztowych, pokój 32B.
Pociągnęli za drzwi i okazało się, że są zamknięte. Jeden wyciągnął chorobliwie wyglądający kolec, wbijając nim zamek, podczas gdy część zamka wyskoczyła z drugiej strony, lądując na gumowym powitalnym poklepaniu pokrytym kurzem. Weszli ze śmiechem, po czym pobiegli po schodach. Ich szponiaste palce drapały krawędzie drewnianych schodów.
Linsey odłożyła Violę, właśnie grając w Zeldę na jej altówce. Uśmiechnęła się zwycięsko, gdy weszła do kuchni, żeby coś zjeść. Jej włosy właśnie całkowicie wyschły po tym, jak wzięła prysznic wcześniej tego dnia.
Rozległo się pukanie do drzwi. Trzy powolne, mocne uderzenia.
Odwróciła się, zatrzymując się na chwilę, żeby sprawdzić, kto tu będzie. Jej przyjaciele zadzwoniliby przed przyjściem, a rodzice nigdy nie odwiedzali jej o tak późnej porze. Ubrana w cienką piżamę Tri-Force, bosą stopę i różowy lakier do paznokci, podeszła do drzwi z zaciekawieniem na twarzy.
"Cześć?" – zapytała, zanim spojrzała przez wizjer, który nie pokazywał żadnego ciała w korytarzu. Przewróciła oczami, chcąc wrócić do kuchni, gdy do jej drzwi dobiegły trzy głośne uderzenia. Przestała się odwracać. Przyłożyła jasny paznokieć do swoich młodych, dziarskich warg. Podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko. Zobaczyła dwie miniaturowe zamaskowane postacie. Uśmiechnęła się, myśląc, że to dzieci.
„Dzieci, to jeszcze nie Halloween”. Powiedziała z miłym uśmiechem.
– Może mimo wszystko mógłbyś dać nam poczęstunek. Jeden powiedział cienkim, gładkim głosem.
Żartobliwie przewróciła oczami. „No cóż, poczekaj chwilę”. Powiedziała, a jej uśmiech nieco się poszerzył.
Odwróciła się i poszła do kuchni, rozkładając torebkę mini snickersów. Wyciągnęła parę z powrotem do miejsca, gdzie były dzieci. Podeszła do drzwi, a ich już nie było. Spojrzała dziwnie, po czym rozejrzała się po korytarzu i nie znalazła niczego. Wzruszając ramionami, zamknęła drzwi, myśląc, że to dziwne, że te dzieciaki po prostu wyjdą. Wsunęła cukierki do kieszeni i poszła do kuchni. Nagle przestała odczuwać głód i pokręciła głową, odwracając się do łóżka. Podeszła do muzyki i zobaczyła coś napisanego na jej nutach, szerokiego i wyglądającego, jakby napisał to stary Anglik.
„Twoja krew jest słodka, ssiemy twój sutek, to nasza Halloweenowa uczta”. Skrzywiła się z niesmakiem,
„Dzieci w tych cholernych czasach”. Powiedziała kręcąc głową, zbierając wodę tuż obok nut i pociągając szybki łyk. Zwinęła muzykę i odłożyła Violę. Weszła do swojego pokoju, szybkim krokiem kierując się w stronę łóżka. Zatrzymała się nagle, gdy powoli odwróciła się do rogu swojego pokoju, przysięgając, że zobaczyła niesamowitą zieloną poświatę. Nie widziała teraz nic poza czarnym cieniem ciemności. Powoli, ostrożnie, krok po kroku, podeszła do biurka. Para czerwonych oczu wpatrywała się w jej stopy, gdy powoli przechodziły obok. Wyciągnęła rękę, gdy spod łóżka powoli wysunął się nóż. Nacisnęła przycisk włączający, gdy światło oświetliło pomieszczenie. W kącie nie było ich nic. Odetchnęła z ulgą, gdy nóż wrócił pod łóżko, używany tylko do jej odbicia. Goblin parsknął cicho, gdy dołączyła do niego para zielonych oczu. Wyłączyła światło i wśliznęła się do łóżka. Gobliny wymknęły się spod łóżka, stojąc cicho nad nią, gdy spała i po prostu się gapiły. Czekali godzinę, zanim cokolwiek zrobili. Zaczęli szeptać do jej umysłu brudne myśli. Szepczeli jej po obu stronach ucha, gdy jej podświadomość nasiąkała sprośnymi rozmowami. Jej intymne miejsca stały się mokre, gdy zaczęła jęczeć przez sen. Teraz z przebiegłym uśmiechem gobliny rozpoczęły zabawną część swojej pracy. Gobliny zrzuciły płaszcze z szerokimi ustami wypełnionymi ostrymi jak brzytwa zębami. Duży zdeformowany nos i szerokie, szalone oczy w kolorze żółtym, białym, czarnym i czerwonym. Rogi wystające ze skroni u obu homunkulusów. Każdy z nich miał na sobie tylko torbę. Każdy z mnóstwem zabawek do zabawy. Czerwony goblin podszedł do krawędzi jej łóżka, ciągnąc lekko prześcieradło, wślizgując się do środka, czołgając się, zielony wspiął się lekko i cicho na łóżko, wyciągając swojego członka, gdy ten powoli zaczął pocierać główkę swojego penisa wokół jej ust . Była głęboko pogrążona w śnie, gdy jej usta zaczęły się otwierać, a język powoli wysunął się, owijając go wokół głowy goblina. Podniósł głowę do tyłu z szerokim uśmiechem, czując łaskotanie jej miękkiego, ale mocnego, mokrego języka. Czerwony goblin powoli rozsunął jej nogi od stóp, po czym powoli wczołgał się do środka, widząc jej bawełniane, białe majtki. Wyciągnął swój chorowity kolec o ostrych jak brzytwa, postrzępionych krawędziach. Z miejsca, gdzie leżał, czuł jej słodki, piżmowy zapach. Jej soki zaczynają płynąć, tworząc małą ciemnobiałą plamkę na jej majtkach. Gobliny, widząc doskonale w nocy, wycelował jedną z krawędzi pomiędzy jej wargi. Pochylił się, powoli przecinając materiał. Następnie odciął końcówki majtek, zsuwając je powoli z jej ciała. Pociągnął głęboko nosem jej skarb. Jego usta wykrzywiły się wściekle, gdy je rozwarł i długi, śliski język wysunął się, ledwo dotykając jej łechtaczki. Jego język zaczął się poruszać, gdy następnie zszedł w nią.
Zielony goblin zaśmiał się głęboko, gardłowo, a ona wydała lekki jęk, a jej głos wibrował na jego kutasie. Następnie zaczęła brać więcej penisa goblina do ust, powoli ssąc.
Większość kobiet już by się obudziła. Ale pomysłowość goblinów była w stanie stworzyć więcej niż jedną małą, pozbawioną smaku miksturę, która pogorszyła jej sen.
Zaczęła ssać mocniej, a język w jej mokrej cipce stawał się coraz szybszy i brutalniejszy. W jej ustach goblin poczuł, jak jej język oblizuje jego penisa. Ssała i siorbała.
W jej mniemaniu uprawiała najbardziej niesamowity seks z dwoma przystojnymi mężczyznami.
W rzeczywistości ten bardzo atrakcyjny blondyn w jej czasach kobiecych był diabolicznym goblinem gwałcącym jej najświętsze miejsce swoim wyboistym, śliskim językiem. Jej dłoń podniosła się, pieszcząc zielone kulki goblinów, łaskocząc je, gdy zaczęła coraz bardziej jęczeć. Goblin zaczął chrząkać, gdy jego dłoń owinęła się wokół głowy dziewczyny i zaczął pchać. Wyciągnął się w samą porę, by eksplodować na jej twarzy. Początkowa fala jego gęstej, lepkiej, białawo-czerwonej spermy uderzyła w jej czoło, śliniąc się do policzka. Następny ładunek wystrzelił i uderzył ją w usta i trochę w nos. Przełknęła jego ładunek, jęcząc z uśmiechem, gdy palcem wsunęła resztę jego spermy do ust. Jej ręce sięgnęły pod poduszkę w ekstazie i wypuściły głośny, słaby krzyk, jęcząc, jej wypolerowane palce u nóg zacisnęły się na prześcieradle, a jej uda ściskały czerwonego goblina.
– Miała przyjemność. Powiedział czerwony goblin wycierając usta i oblizując wargi jej soków. Zielony goblin skinął głową.
"Ból?" Zapytał. Oboje stracili teraz czas, bo zielony goblin znów stał się twardy. Nienasycony duet odwrócił ją, a następnie uniósł kolana, unosząc tyłek w powietrze. Jedna wyciągnęła czerwony knebel, otwierając lekko usta i napełniając go ustami, zawiązując go za głową. Wyglądała nieswojo, wiedzieli, że jest bliska przebudzenia. Następnie wyciągnął jej ramiona przed siebie i związał jej ręce za nadgarstki. Czerwony goblin stał nad nią, jej tyłek ładnie się wyginał,
„Czysto, właśnie wziąłem prysznic.” on śmiał się.
Jego język wysunął się, gdy polizał jej pośladki, a następnie zaczął lizać jej ciasną małą dziurkę. Na jej twarzy pojawiło się ukłucie dyskomfortu, gdy zielony goblin zajął pozycję przy jej cipce. Zaczął powoli wkładać swojego penisa w jej cipkę. Wydała „mmm…”, jakby zapomniała o języku swojego dupka. A po kilku chwilach wydawało się, że nawet jej się to podoba. Dało mu to pozwolenie na inną rzecz. Ale on cieszył się jej ciasnym tyłkiem, chwytając jej policzki podczas lizania, a jego język powoli stawał się coraz głębszy, gdy się trochę wierciła. Twarda erekcja zielonego goblina zaczynała nabierać prędkości, gdy zanurzył ją w dziewczynie, a jej miękkie, zaciśnięte, mokre wargi wydawały się niebiańskie, gdy jego głowa przeleciała przez nie. Czując jej uda palcami i paznokciami. Chwyciła prześcieradło, wgryzając się w nie i wciągając, wywołując orgazm. Czerwony goblin wyciągnął język z jej tyłka, stojąc prosto i położył swojego twardego, suchego kutasa na jej mokrej dupce. Następnie uśmiechnął się podstępnie, popychając go do przodu ze stęknięciem, czując, jak jej jędrne ciało zaczyna się rozchylać wokół jego twardego, pulsującego członka.
Nagle oczy Linsey otworzyły się szeroko, gdy próbowała krzyknąć ile sił w płucach, bo wokół jej warg utworzyła się lepka ślina, która zsunęła się po kneblu. Zamknęła oczy, gdy poczuła, jak kutas wchodzi w nią głębiej. Odwróciła głowę, widząc za sobą parę oczu, śmiejących się teraz zaciekle. Krzyczała z przerażenia, próbując je potrząsnąć i zachichotać, ale cieszyły ich tylko jej próby ucieczki, myśląc, że było dobrze. Jej tyłek napiął się ogromnie, gdy wepchnął go głębiej w jej małą, ciasną, mokrą dziurkę, która była tak twarda w stosunku do główki jego pędzącego penisa. Jego miednica w końcu uderzyła w policzki jej tyłka, gdy się wyciągnął, a następnie uderzył z powrotem w jej tyłek, widząc, jak jej tyłek lekko się faluje. Uśmiechnął się, wyciągając chłostę. Odciągnął je, ujeżdżając jej tyłek, a następnie uderzył je w prawy policzek. Krzyknęła z bólu, a w jej oczach zebrały się łzy. Jego ręka ponownie opadła, brutalnie uderzając jej lewy policzek. Zielony goblin śmiał się głośno, gdy spuszczał się do jej cipki. Szarpnął się do przodu, po czym powoli zaczął się wysuwać, aż ponownie szarpnął do przodu. Wyciągnął się, wsuwając się pod jej nogi i zaczął bawić się jej cyckami. Chwycił je, ciągnął, lizał, skręcił jej sutki. Wytarł o nich swojego brudnego kutasa, gdy ona płakała. Poczuła, jak zimne skórzane paski powoli przesuwają się po jej plecach. Jej ciało drżało ze strachu. Ale nigdy nie przestał, gdy goblin kołysał się gwałtownie w przód i w tył, po czym podniósł skórzane paski i uderzył je w dół jej pleców. Wydała kolejny okrzyk bólu, gdy poczuła, jak czerwony goblin wbija swój ładunek w jej tyłek. Mocno pryskało. Pchnął do przodu, wystrzeliwując swój dodatkowy ładunek. Wyciągnął swojego cieknącego członka, pozostawiając kroplę spermy na jej odbytku, która powoli wyciekała. Poczuła się zniesmaczona, pogwałcona, pokrzywdzona, zrobiło jej się niedobrze i ze strachu. Poczuła przepływ spermy i wsunięcie się głębiej w jej odbyt. Ciepły i gęsty opadł na siebie, wnikając głębiej. Sperma w jej cipce osiadła i wyciekła z jej szczeliny. Jej myśli szalały, gdy tak siedziała z przerażeniem. Potem poczuła, jak poruszają się jej nogi. Gobliny ściągnęły jej nogi za plecami i związały je ramionami. Linsey nie mogła się ruszyć, była tak przerażona. Po prostu siedziała, gdy ją związali. Gobliny podeszły do biurka, gdzie rozłożyły tony narzędzi tortur czystego bólu. Opamiętała się, gdy uświadomiła sobie, co zaplanowali, i natychmiast jej oczy zamieniły się w pełnowymiarowe dyski. Zaczęła jęczeć próbując się wyrwać. To nie pomogło.
Czerwony goblin zwrócił się do niej z długim zakrzywionym nożem, podczas gdy zielony goblin wyszedł na wybieg dla kotów, aby go zbadać i upewnić się, że im nie przeszkodzi. Usłyszał hałas dochodzący z piętra wyżej. Ciekawość zielonych goblinów zwyciężyła, gdy wspiął się po schodach.
Czerwony goblin zaczął się do niej zbliżać z chorobliwie wyglądającym nożem, a naga, związana lisica pośród niego próbowała się uwolnić i patrzyła na niego z przerażeniem.
Zielony goblin pojawił się na suficie okna.
„Może moglibyśmy przyprowadzić ją do Pana. On kocha muzykę”. Powiedział,
„Ale co z naszą przyjemnością i rozrywką tego wieczoru?” Powiedział ze złością. Zielony goblin uśmiechnął się przebiegle. „Chodź, bracie. Muszę się pokazać”.
Czerwony goblin uśmiechnął się jak zawsze, podążając za nim ścieżką dla kotów. W pokoju nad nimi znajdowała się kobieta przywiązana do łóżka, a mężczyzna bił ją prętem po brzuchu, a ona jęczała i płakała. Dwa gobliny spojrzały na siebie, gdy czerwony wyciągnął swój kolec, zielony goblin wziął chorowity nóż czerwonego goblina.
"To będzie zabawne." – zauważył czerwony.
Zielony skinął głową, zgadzając się, podczas gdy ich bulgoczące głosy zachichotały.
Przez resztę nocy Linsey mogła sobie tylko wyobrażać, jakie tortury czekały jej sąsiadów na piętrze. Usłyszała krzyk zaskoczenia, a potem ciszę. Gobliny nie wróciły, dopóki nie nadszedł ranek i były pokryte krwią. Wtedy przyszło ślepe zimno i ją zabrali.