Siedziałem tam w milczeniu, wpatrując się w moje sto dziewięć zadrapań na ścianie. Wziąłem głęboki oddech, próbując ustabilizować swoją wolę, aby iść dalej. Wczoraj... Wczoraj bolało. Ból, jakiego nie czułem od miesięcy. Nie, odkąd ją ostatni raz widziałem. Nie, odkąd tu przybyłem. Westchnęłam, wstając, kiedy grzechotanie w drzwiach wyrwało mnie z zadumy. Spoglądając przez pleksiglas, dostrzegłem mężczyznę otoczonego przez dwóch sanitariuszy z „Azylu dla obłąkanych przestępców w East End”. Westchnęłam, skupiając się na mężczyźnie. Był nieco niski, niższy zarówno ode mnie, jak i sanitariuszy (którzy byli wielcy). Nosił okrągłe okulary i stetoskop na ramionach. Wszystko w nim krzyczało: „zmniejsz się”. Westchnąłem ponownie.
„Odsuń się od drzwi i połóż dłonie na przeciwległej ścianie w odległości dwóch ramion”.
Monotonny głos pochodził z nagranej wcześniej wiadomości odtwarzanej przez głośnik. Zrobiłem zgodnie z instrukcją, nie chcąc wywoływać gniewu sanitariuszy. Mógłbym pobić kilku, ale przytłoczyliby mnie liczbami. Poza tym, jaki był tego sens? Po prostu wykonywali swoją pracę.
Drzwi zatrzasnęły się głośno, gdy ciężki zamek elektroniczny przyjął dane biometryczne i karty-klucze lewego sanitariusza. Zwalczyłam chęć spojrzenia na moich... Opiekunów.
„Powoli połóż ręce nad głową, splecione razem”.
Chryste, nienawidzę kaftanów bezpieczeństwa. Wsunęli to na mnie, po czym mocno zapięli zamek. Zadowoleni, że już jestem opanowany, zaprowadzili mnie do drzwi, gdzie czekał psychiatra.
„Miło cię znowu widzieć, panie Hill. Jak się czujesz?”
– Chyba równie dobrze, jak osoba uwięziona w celi.
„Izolacja nie będzie konieczna na długo, jeśli nadal będziesz się dobrze zachowywał”.
„Co, to ma być jakaś zachęta? Dziękuję, ale nie, dziękuję. W pewnym sensie lubię swoją celę. Lepsze to niż zadawanie się z szaleńcami, którzy zamieszkują to miejsce”.
Psychoterapeuta wyglądał na nieco urażonego moją odmową. Prawdopodobnie nie był przyzwyczajony do takich… Brak entuzjazmu.
„Jestem pewien, że masz na myśli resztę szaleńców” – odpowiedział.
Nie przegapiłem żadnego uderzenia. Sugerował, że oszalałem. Tak długo jak będzie mógł mnie diagnozować... Niezależnie od tego, na co mnie zdiagnozował, nie mogłabym wyjechać. Nie miałem wątpliwości, że Sarah nie zamierza tak po prostu wypuścić mnie z tego miejsca, ale nie byłem nawet pewien, czy ona wie, że tu jestem. Te szczegóły były wciąż niejasne. Spoglądając na lekarza, pomyślałem, że powinienem udawać grzecznego, żeby zobaczyć, dokąd mnie to doprowadzi. Przecież jeśli chciałem zostać uwięziony, jedyne, co musiałem zrobić, to zadać cios.
„Słuchaj, doktorze… Jestem pewien, że rozumiesz, że to miejsce mnie stresuje. Moi koledzy… Pacjenci mnie stresują. Naprawdę nie chcę ryzykować zadawania się z nimi, jeśli możesz zobaczyć, gdzie jestem”. skąd pochodzę.”
„Och, tak. Rozumiem, co czujesz, ale ważne jest, aby utrzymywać kontakty towarzyskie w ramach powrotu do zdrowia”.
„Umm… naprawdę nie wiem, co na to powiedzieć. Swoją drogą, nie dosłyszałem twojego imienia”.
„Och, mów mi doktor Smith”.
Rzuciłam mu sarkastyczny uśmiech.
„Haha, doktor Smith, co? Ani jeden John Smith, mąż Jane Smith?”
Wydawał się bardziej zdenerwowany niż rozbawiony, więc szybko poprawiłem swoją próbę poczucia humoru.
„Przykro mi, doktorze Smith, to tylko… raczej pospolite imię, to wszystko”.
„Masz całkowitą rację, zakładając, że jest to pseudonim. W mojej pracy konieczne jest oddzielenie aspektów osobistych od moich pacjentów. Nawroty, zwłaszcza nawroty załamań psychotycznych, mogą być szkodliwe dla współpracujących lekarzy. W takim przypadku że jeden z moich pacjentów ma nawrót choroby, przynajmniej jestem przed nimi bezpieczny”.
„A propos załamań psychotycznych, nigdy mi nie powiedziałeś, co u mnie zdiagnozowałeś. Poza tym, gdy teraz o tym myślę, dochodzę do wniosku, że nigdy Cię nie spotkałem, ale przywitałeś mnie słowami: „Miło cię znowu widzieć”. Czy czegoś mi brakuje? ?”
„Hmm. Jesteś dość bystry, prawda, zdając sobie sprawę z konsekwencji tak małego fragmentu mowy. Będę musiał na ciebie uważać, panie Hill”.
Jęknęłam wewnętrznie, zdając sobie sprawę ze swojego błędu. Pokazałam, że znam się na szczegółach, a on to zauważył. Robiłem się zardzewiały.
„Twoja pamięć o przybyciu tutaj musi zostać zniszczona. Jaka jest pierwsza rzecz, jaką pamiętasz ze swojego pobytu tutaj?”
„Budzę się w celi. To był pierwszy dzień”.
„Właściwie tak nie było. To był twój czwarty dzień. Twoje pierwsze trzy dni… Byłeś bardzo agresywny. Bardzo niestabilny. Na przemian jęczałeś, krzyczałeś i szeptałeś imię. Znasz to imię?”
– Czy to była Sara?
„Nie... To był Marcus Edison. Wiesz, kto to jest?”
„...Nie, nigdy o nim nie słyszałem. Huh. Chyba musi być w jakiś sposób ważny.”
– Ważne dla czego?
„Nadal nad tym pracuję, doktorze. Dam ci znać, gdy coś dostanę”.
Szliśmy i rozmawialiśmy przez kilka minut, aż tak naprawdę nie zauważyłem, że dotarliśmy na trzecie piętro, dopóki sanitariusze nie zatrzymali się przed drewnianymi drzwiami. Był dobrze ozdobiony i lekko uchylony. Poczułem delikatny zapach sztucznego ognia; dymy ze spalania węglowodorów. Wchodząc do środka, rozejrzałem się i poczułem, jak serce mi słabnie. Patrzyła na mnie, w namalowanej formie, twarz, która sprawiała mi tyle udręki. Wpatrywał się we mnie wspaniały portret nastoletniej Sary.
„Och, podoba ci się ten obraz. Przedstawia moją siostrzenicę. Przysłała mi go, kiedy odwiedzała Paryż. Wygląda na część prawdziwego klasyka z epoki wiktoriańskiej”.
„Tak, nie mogłem stwierdzić. Czy jest pan spokrewniony z członkiem rodziny królewskiej, doktorze Smith?”
„Och, nie. Moja siostrzenica jest po prostu dziewczyną z klasą. A propos klasy, jest pan prawdopodobnie moim najbardziej egzotycznym pacjentem, panie Hill”.
Pieprz mnie... Ten facet mówił, jakbym był jakimś okazem.
„Och, tak. Wygrzebałem twoje dane sprzed wydalenia z armii. Mówi się, że odbyłeś najwięcej staży bojowych i niebojowych ze wszystkich w twoim wieku, osiągając bardzo szanowany stopień sierżanta artylerii. Jestem w obecności słynna psychopatyczna passa armii.”
Od razu kusiło mnie, żeby uciszyć tego faceta. Słynna psychopatyczna passa armii? Co do cholery wiedział ten mały gówniarz z college'u? Potem przypomniałem sobie, że jego siostrzenica była jakimś zabójcą wyższego szczebla. Coś, co nazywa się agentem terenowym Echelon. Pffft, czy moglibyśmy otrzymać bardziej ogólną nazwę dla naszej agencji widm?
Przez kilka sekund zastanawiałem się nad moją odpowiedzią, podczas gdy Doktor spoglądał na mnie znad okularów. Hmm... Jeśli był to wujek Sary, od strony jej ojca, znałem jego nazwisko. Potrzebowałem więcej informacji, zanim podjąłem próbę dostania się do jego głowy.
„Więc, doktorze, co u mnie zdiagnozowano?”
„Dość ciężki przypadek schizofrenii. Powiedz mi, czy zauważyłeś jakieś... Dziwne objawy? Czy ktoś z tobą rozmawiał w izolatce? Dlatego tak ci się to podoba”.
W tym momencie ostry ton doktora „Smitha” naprawdę mnie uderzył. Miałem dość gry w defensywie.
„O nie. Nie w zamknięciu. Głosy zaczynają być głośniejsze dopiero wtedy, gdy mam kogoś zabić. Czy to zgadza się z twoimi uprzedzeniami? A może potrzebujesz dalszych dowodów, aby móc zamknąć osobę, do której jesteś niechętny? ?”
Już dawno nie widziałem, żeby ktoś tak się szczerzył.
„Oskarżasz mnie o korupcję?”
– Nie, oskarżam pana o to, że srał na swoją pracę, doktorze Laine.
Podjąłem ryzyko. Opłaciło się. – wybełkotał, zanim odzyskał spokój.
„Przepraszam? Nazywam się…”
"Nie, nie jest."
„...Skąd, do cholery, o tym wiedziałeś?”
– Powiedzmy, że zwracałem uwagę. A teraz może zacznijmy od tego, co się tutaj dzieje, żebym mógł wrócić do celi i zdjąć tę przeklętą kurtkę.
Sanitariusze wyglądali na zaskoczonych moją spójnością. Wyobrażałem sobie, że moje pierwsze dni tutaj musiały być czymś spektakularnym.
– Więc mam przypuszczać, że nie wierzysz, że jesteś chory psychicznie?
Jego ton wskazywał na próbę zwabienia mnie. Poważnie, ten psychiatra był najgorszym, jakiego spotkałam.
„Jeśli powiem, że jestem szalony, uwierzysz mi na słowo. Jeśli powiem, że nie jestem, po prostu powiesz, że tak powiedziałby ktoś mający urojenia. Więc… A może… Spierdalaj? ?”
Sanitariusz po lewej stronie zachichotał.
„Wystarczy, panie Hill. Jak mogę panu pomóc, jeśli nie chce pan sobie pomóc?”
„Pytanie, doktorze Laine. Ilu potrzeba psychiatrów, żeby wymienić żarówkę?”
„To nie czas na żarty, panie Hill”.
– Wręcz przeciwnie, doktorku, mam cały czas świata. Nigdy nie zaakceptujesz, że u mnie wszystko w porządku, pod warunkiem, że będziesz miał jakiś pretekst, żeby mnie zamknąć.
„Mam dość tego kręcenia się w kółko. Myślisz, że jestem przeciwko tobie, wykorzystując dowody, które mam pod ręką, aby, jak to określasz, zamknąć cię. W takim razie jak wyjaśnisz swoje zachowanie, kiedy dojdziesz do tego obiekt?"
– Nie pamiętam tego, ale chyba miałem majaczenie.
„A powód wydalenia z wojska? Nie zwalniają nikogo z wojska. Trzeba być kimś, kogo nie da się ukryć ze skłonnościami psychotycznymi”.
„Znowu znowu ze swoją uprzedzoną opinią. Ile osób w ogóle znasz w siłach zbrojnych? W latach siedemdziesiątych problemy psychiczne u dowódców były rzeczywiście poważną sprawą. Ale czasy się zmieniają. Teraz dowódca psychotyczny powoduje zbyt wiele przyjaznych ofiar, aby były warte ich cech łowieckich. Armia wyrzuciła ich wszystkich w latach dziewięćdziesiątych. Systematycznie ich ścigano pod pozorem dbania o ich zdrowie i zastępowano ich tak potrzebną żądzę krwi rozległymi Pamiętasz, jak eksperymentowali z podawaniem żołnierzom LSD, aby zwiększyć ich potencjał zabijania? W końcu odkryli, że poprzez powtarzalne szkolenia mogą oddzielić wroga od ludzi od bycia celem, co działało o wiele lepiej niż posiadanie grupy krążą luźne armaty. Być może powinieneś mieć trochę więcej szacunku dla mężczyzn i kobiet, którzy oddają swoje życie, abyś mógł utrzymać swój standard życia.
Podczas moich wyjaśnień doktor Laine milczała.
„Ja... słyszałem o niektórych z tych rzeczy. Ale to nie ma nic do rzeczy. Armia cię wyrzuciła z powodu twoich powiązań z incydentem w Islamabadzie. Co ciekawe, tylko ciebie wyrzucono. Potem cię tu wysłano. O ile wiem... ty i tylko ty jesteś odpowiedzialny za miliony ofiar, które z tego wynikły, i zamieszanie, które po nich nastąpiło.
Wciągnęłam głęboko powietrze. To był niski cios, ale wiedziałem, że trzymał mnie za jaja. Więc skłamałem.
„Po prostu wykonywałem rozkazy. Chciałem powiedzieć nie. Właściwie to powiedziałem. Grozili mi egzekucją za niesubordynację. Nawet nie wiem, kim byli „oni”. Jakiś straszak”.
Spojrzałem na portret Sary. Najlepsze kłamstwa zawierają elementy prawdy.
„Skąd sierżant artylerii miałby w ogóle wiedzieć, jak używać broni nuklearnej? To nie tak, że mają przycisk „kliknij tutaj, aby uzbroić”. Nie, przekazałem współrzędne uderzenia. Ale było to nieautoryzowane i oczywiście poradziłem sobie z tym obwiniać. To mnie prześladuje… Wszystkie te dusze. Wszyscy ci ludzie… Zniknęli w błysku światła. Znasz cytat Oppenheimera? Za każdym razem, gdy myślę o tej chwili, przypominam sobie ten cytat.
Moje kłamstwo miało wiele dziur. Dlaczego cokolwiek miałoby nosić ze sobą broń nuklearną? Dlaczego miałbym być posłuszny stracharzowi, którego nawet nie znałem? Dlaczego jakikolwiek pilot, operator moździerza lub łódź podwodna miałby wystrzelić broń nuklearną na żądanie jakiegoś chrząkania na ziemi? Do diabła, dlaczego mój oddział nie miałby mnie powstrzymać? Aby chronić moje kłamstwo, polegałem na skłonności wojska do zachowania tajemnicy. Opłaciło się.
„Biorąc pod uwagę wszystko, co powiedziałeś, być może powinienem ponownie rozważyć swoje stanowisko, zwłaszcza to, co powiedziałeś na temat moich predyspozycji. Oczywiście wszystko, co powiesz, traktuję z przymrużeniem oka. Przecież mówię do pacjenta psychiatrycznego. Być może jednak cierpi on na depresję, a nie na schizofrenię i być może dręczy go poczucie winy, a nie gwałtowne napady szaleństwa”.
Zaskoczyła mnie pokora w jego głosie. Od razu pożałowałem, że tak surowo go oceniłem.
„Poświęć tyle czasu, ile potrzebujesz, doktorze. To poważna sytuacja. Och, jeśli skontaktujesz się z Sarą, przekaż jej moje wyrazy miłości”. Skinąłem głową w stronę obrazu, uśmiechając się, gdy na jego rysach pojawiło się zarówno zrozumienie, jak i szok.
„Bardzo dobrze. Mam nadzieję... Cóż, mam nadzieję, że wszelkie nieszczęście, które pana spotkało, wkrótce wyjdzie na światło dzienne, panie Hill” – powiedział głosem dźwięczącym ostateczności. Zrozumiałem sugestię i wstałem. Sanitariusze podeszli do mnie i wyszliśmy, ale kiedy dotarliśmy do drzwi, doktor Laine zawołał.
„Jared, Michael, następnym razem kurtka nie będzie potrzebna. Jestem pewien, że pan Hill nie cierpi już z powodu przemocy, która mu się przydarzyła po przybyciu na miejsce”.