„Kochanie, czy wstaniesz z tej kanapy i pomożesz mi dzisiaj w czymkolwiek, czy będę musiał być z tego powodu paskudny?” – Jill zapytała na wpół żartobliwie swojego męża, Cheta. Dochodziła pierwsza w sobotę po południu, a jeśli o nią chodziło, mieli już godzinę opóźnienia. Mieli wyjść około piątej na wieczór świętowania, ale miała jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. „Moje urodziny już się do niczego nie liczą?” - odpowiedział, podejmując pobieżny wysiłek, by wstać. Obiecał jej pomóc w zakupach i normalnie chętnie by to zrobił, ale postanowił zagrać trudnego męża, żeby zobaczyć, co mu ujdzie na sucho, choćby przez jeden dzień w...
138 Widoki
Likes 0