Dziś jest sobota, 13 maja i to weekend Rachel wolny od szkoły.
Rachel jest 18-letnią dziewczyną, ma długie czarne włosy i łagodne niebieskie oczy. Ponieważ koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, a co ważniejsze, lato, chciałaby, żeby przed wyjazdem z rodziną nabrała ładnej opalenizny. Jasne, nie wygląda źle, bo ma całkiem sprawne ciało i w ogóle, ale... zawsze jest jakieś ale. Ponieważ jej rodzina odwiedza krewnych na weekend, ma dom i, co ważniejsze, podwórko tylko dla siebie, więc zdecydowała się zrelaksować i zaczerpnąć trochę słońca.
Ponieważ ma podwórko zwrócone w stronę lasu, nie ma się czego obawiać, nikt jej nie widzi, więc szybko ściąga bluzkę, zanim jeszcze usiądzie na leżaku. Kiedy zaczyna cieszyć się świeżym powietrzem i słońcem, rozgląda się, ale jedyne, co widzi i słyszy, to szeleszczące drzewa w lesie, podczas gdy nakłada balsam do opalania na piersi, brzuch i nogi z miseczką 34C. „Mmm.” – mamrocze cicho przez swoje pulchne, błyszczące usta, wcierając balsam w szyję. „Naprawdę przydałby mi się masaż…” – myśli, wcierając w twarz ostatnie kawałki balsamu, zanim kładzie się na krześle.
Leżąc tak, a czas mija, nie może powstrzymać się od wspomnień, ile razy jej były chłopak robił jej te wszystkie wspaniałe masaże i jak dobrze się wtedy czuła… „Szkoda, że był zdradzającym draniem. " – myśli, wciąż czując na niego złość. „Powinienem był to przewidzieć…” I to prawda. Biorąc pod uwagę wszystkie plotki, które krążą wokół niego i jego byłej dziewczyny... ale... ech. Przeszłość należy do przeszłości i.. nic już nie może z tym zrobić.
– Naprawdę muszę odciągnąć myśli od tego idioty. ona myśli. „Mmm, znam właściwą rzecz…” Kiedy Rachel zamyka oczy, przesuwa prawą ręką po swoim ciele, po miękkich, jędrnych piersiach, płaskim brzuchu i.. „Ach!” sapie cicho, wsuwając rękę w stringi. Kładzie dwa palce na opuchniętych ustach i zaczyna je pocierać. „Achh…” jęczy i kładzie brzuch na łechtaczce, po czym zaczyna ją masować. „Kto go potrzebuje?” – zastanawia się, wsuwając dwa palce pomiędzy opuchnięte wargi i wsuwając je do mokrej pochwy, przez co się rozpływa.
Powstrzymując chęć wsunięcia palców do końca, lewą ręką odciąga stringi na bok, po czym wyciąga oba palce. Powoli zaczyna masować swoją nabrzmiewającą łechtaczkę, pocierając ją sokami, czując, że robi się coraz bardziej mokra.
Nagle i nie wiadomo skąd czuje szorstki język na swojej cipce. Jej oczy gwałtownie się otwierają i rozszerzają ze zdziwienia, gdy widzi między jej nogami psa sąsiada, z nosem w jej kroczu. „Rex!” sapie z przerażenia, gdy on ponownie liże jej cipkę, a ogon Mastiffa macha radośnie.
Czując się całkowicie upokorzona, Rachel kręci się niespokojnie na krześle i wydaje z siebie przenikliwy skomlenie, gdy ogromny pies oblizuje jej spuchnięte wargi. Z oddechem w gardle patrzy na niego przez sekundę, po czym wbrew sobie wydaje cichy jęk, po czym uwalnia uchwyt majtek, chwyta ramiona krzesła i szybko wstaje. Kiedy powoli się cofa, duży i raczej przerażająco wyglądający pies siedzi tam i patrzy na nią ze śliniącym się językiem wyjętym z ust. Prawie się krztusi na myśl, że zaledwie kilka sekund temu język psa był na jej cipce!
„Jak się dostałeś?!”. – zastanawia się, po czym spogląda na dom, a potem na psa i widzi, że stoi teraz na nogach. Wie, że to pies Owena – jej sąsiad, ponieważ zawsze na nią szczeka, gdy przechodzi obok ich podwórka. Co gorsza, wie, że Mastify potrafią być naprawdę agresywne, a szczególnie ten - słyszała już, że próbował zaatakować kilka osób, choć na szczęście był na łańcuchu. Z sercem podniesionym do gardła zastanawia się, co zrobić, zanim decyduje się jak najszybciej pobiec do domu.
„Dobry pies... dobry pies…” mamrocze i uśmiecha się delikatnie, po czym odwraca się i biegnie do drzwi, które znajdują się kilka stóp za nią. Kiedy chwyta klamkę i próbuje otworzyć przesuwane drzwi, te ani drgną. Przeklina, próbując ponownie, ale to nie ma sensu – drzwi wydają się być zatrzaśnięte. Wydaje głośny skowyt, gdy mokry pysk psa napiera od tyłu na jej cipkę pokrytą majtkami. "Garaż!" myśli na głos, po czym odwraca się, tuż przed tym, jak Rex ponownie ją liże, przez cienki materiał, który mocno przylega do jej pochwy, a aksamitny dotyk jego języka sprawia, że sapnie. Kładzie obie ręce na czubku jego głowy, stopy po obu stronach jego ciała, a następnie odpycha rękami i próbuje uciec.
Biegnąc w stronę garażu, nie może nie zauważyć, że drzwi prowadzące na podwórze są lekko uchylone – tak musiał się dostać do środka! Gdy tylko dociera do drzwi garażu, otwiera je i udaje jej się wśliznąć do środka, zamykając za sobą drzwi, zanim on będzie mógł do niej dotrzeć.
Przyciąga drzwi do siebie, mocno trzymając klamkę, podczas gdy pies szczeka i drapie drzwi, próbując dostać się do środka. "Czego on chce?!" – zastanawia się, a całe jej ciało drży, gdy słyszy jego pazury drapiące w drzwi. „W porządku. Mogę tu zostać, m-moja mama na pewno… ughhhh…” wzdycha, zdając sobie sprawę, że wszyscy wyjechali na cały weekend.
– Nie mogę tu zostać tak długo! myśli, rozglądając się, pazury psa wciąż wbijają się w drzwi, chociaż już nie szczeka. „Nie widzę… światła! To wszystko, światło!” – myśli, po czym bierze klamkę w lewej ręce, a prawą szuka włącznika światła na ścianie. Włącza go i... nic się nie dzieje.
„Do cholery. To niewiarygodne!” – mówi zirytowana. Nagle zapada kompletna cisza. „No cóż, przynajmniej wygląda na to, że zrezygnował z wejścia do środka. Ale mimo to nie mogę przez cały dzień trzymać drzwi.. A co jeśli znowu spróbuje dostać się do środka?” ona się zastanawia. „Poza tym muszę znaleźć wyjście… lub przynajmniej coś, co trzyma go z daleka ode mnie, na odległość, żebym mógł dostać się… hmm, w porządku, przede wszystkim.” Widząc, że nie ma zamka, Rachel rozgląda się i widzi 3 różne, ale połączone półki - po jednej po każdej stronie ściany, z wyjątkiem przodu. Są też cztery drewniane słupy - po jednym w każdym rogu i małe okienko obok drzwi.
„Pomyśl Rachel, pomyśl! Może… może, jeśli… mam rację! Potrzebuję liny!” Znowu rozgląda się po pokoju, ale ponieważ jest w nim głównie ciemność, niewiele widzi. „Jak trudno jest znaleźć linę w garażu?” – zastanawia się, mrużąc oczy, próbując zlokalizować linę przy niewielkiej ilości światła wpadającego przez okno.
"Tam!" – prawie krzyczy, po czym zamyka usta, w nadziei, że Rex nie wróci. Po kolejnych kilku sekundach ciszy ponownie skupia się na kłębku liny – światło wpadające przez okno pada prosto na niego, a on znajduje się zaledwie kilka metrów dalej, na półce po drugiej stronie pokoju. „OK.. zaczynamy!” bierze głęboki oddech, po czym puszcza klamkę i spieszy się w stronę liny. Jednak po mniej niż 2 stopach nadepnęła na coś, tuż przed tym, jak metalowy uchwyt uderzył ją w czoło, przez co jęknęła z bólu, po czym upadła nieprzytomna na podłogę.
....
„Rac..l.. Ra.h.l! Rachel !!” nagle się obudziła, gdy usłyszała, jak ktoś woła jej imię. Kiedy otwiera oczy, widzi stojącego nad nią byłego chłopaka.
„T-Tom?” – mamrocze zaskoczona, gdy on podaje jej rękę. "Skąd się tu wziąłeś?!" – pyta, gdy pomaga jej wstać.
– Tęskniłem za tobą, Rachel. – mówi z delikatnym uśmiechem, po czym strzepuje trochę brudu z jej pleców i boku stanika.
„Ja… ja też za tobą tęskniłem.” mówi Rachel, zaczynając się rumienić, po czym siada przed nią na krześle i próbuje sobie przypomnieć, co się stało. „Ja… myślę, że boli mnie głowa.” – mamrocze, a jej głowa wciąż jest raczej… niewyraźna.
– Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. Wygląda na to, że nadepnąłeś na grabie. – mówi, wskazując na grabie z metalowym uchwytem leżące na środku garażu.
„Och.. chyba tak.” uśmiecha się delikatnie.
"Daj mi zobaczyć." – mówi, a ona przybliża głowę, ale zamiast patrzeć na jej głowę, on klęka, po czym sięga rękami po jej majtki i zaczyna je ściągać. „T-Tom!” ona sapie i wstaje, żeby móc się od niego odsunąć, ale on wykorzystuje okazję, aby zsunąć jej majtki z nóg i na podłogę. "Co robisz?!" – pyta, będąc zszokowana.
„Chcę zrobić dla ciebie coś miłego. Po prostu… usiądź… i zamknij oczy. Proszę?” – pyta słodko.
„A-ale... ok. D-nie-próbuj niczego, co... umm....” jąka się, siadając, po czym zamyka usta i niechętnie zamyka również oczy. Tom kładzie swoje mocne dłonie na jej udach, a następnie powoli rozsuwa jej nogi. Opiera się pokusie otwarcia oczu, zastanawiając się, co on robi i co planuje zrobić… i nagle czuje jego mokry język na swojej cipce. „Och, Tom!” Rachel na wpół jęczy, na wpół wzdycha, gdy zaczyna ją lizać.
„Ahhh…” jęczy z przyjemności, gdy jego język myje jej cipkę, rozszerzając jej opuchnięte usta i przesuwając się po jej wystającej łechtaczce niczym aksamitna wstążka. „Och, Tom…” jęczy cicho, gdy czuje, że staje się coraz bardziej mokra, reagując na jego język. Nigdy wcześniej tego tak nie robił, nigdy tak… cóż… „Ja… wybaczam ci!” – mówi podekscytowana, sięgając w dół i kładąc dłoń na jego głowie, aby wsunąć jego język głębiej w nią. Dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że... coś jest nie tak. – Czy nie zdjęłam stanika? ona się zastanawia. „A jego włosy.. on jest taki..” Kiedy otwiera oczy, widzi psa między jej nogami, liżącego ją szaleńczo.
„Rex!” ona sapie z przerażenia i próbuje się odczołgać. Rex, który wyraźnie zaczyna być zmęczony graniem w tę grę, wydaje z siebie wściekły warkot szczerząc zęby. Natychmiast zastyga w miejscu, a jego lśniące kły znajdują się kilka cali od jej cipki. Czując się przerażona i z sercem w gardle, instynktownie rozkłada nogi, jakby chciała mu ofiarować swoją cipkę. W ciągu sekundy Rex opuszcza głowę i kontynuuje lizanie jej jeszcze szybciej niż wcześniej, a ona zauważa, że jego ogon macha z zadowoleniem, gdy siorbie i ślini się nad jej ociekającą cipką.
„Uhhh…” jęczy wbrew sobie, obserwując go, nie mogąc odwrócić wzroku od szokującego widoku. W miarę upływu bolesnych sekund jej oddech zaczyna przyspieszać, a sutki sztywnieją, gdy zaczyna się pocić.
„O Boże.. przestań!” – protestuje, czując się bezradna, gdy jego język wsuwa się w nią głębiej z każdym lizaniem. „To jest takie złe…” Próbuje walczyć ze swoimi uczuciami, starając się nie jęczeć ani nie zaciskać nóg, żeby w żaden sposób nie drażnić psa. Nie miałaby z nim szans, gdyby próbował ją ugryźć albo coś gorszego. Ale mimo to… „Muszę coś zrobić”. Wtedy zauważa, że obok niej leżą na wpół podarte majtki, które Rexowi jakimś cudem udało się z niej zdjąć.
„Może mógłbym ich użyć, żeby… uhh… odwrócić jego uwagę? Wtedy… zamknęłbym drzwi. Ale muszę… och… OK.” myśli, podejmując decyzję, co zrobić. Bardzo powoli i ostrożnie zaczyna unosić prawą nogę w powietrze. Gdy znajdzie się już znacznie nad Rexem, bez jego reakcji, powoli skręca w lewo i opuszcza nogę. Pies znów zaczyna warczeć, a sposób, w jaki ona leży, ogranicza mu dostęp do swojej cipki, więc szybko, ale ostrożnie podnosi się na kolana i mówi: „Chcę się tylko odwrócić. Widzisz?” Zanim zdążyła dokończyć zdanie, Rex przykładał pysk do jej cipki i dalej ją liże, wpychając język głębiej w nią niż wcześniej.
„Dobry chłopak, dobry.. ahh…” jęczy, próbując go uspokoić, gdy stara się utrzymać na czworakach. Przez sekundę całe jej ciało drży z przyjemności, zanim udaje jej się skupić na ucieczce. Mając szeroko otwarte drzwi, wie, że gdyby udało jej się odwrócić jego uwagę na sekundę lub dwie, powinna uciec. „Oookay… ja… muszę… uhh…” myśli, oddychając ciężko, gdy jego lizanie ją obrzydza… a jednak przybliża ją do orgazmu. „Rachel, skup się! Masz tylko jedno…”, zanim zdąży dokończyć tę myśl, Rex przestaje ją lizać i nagle czuje jego ciężar na swoim ciele, prawie ją przewracając. Z przednimi nogami owiniętymi wokół jej talii, zaczyna przyciskać biodra do jej tyłka, a ona czuje, jak coś mokrego szturcha jej policzki, w czym szybko rozpoznaje jego penisa.
„Nie, nie, nie, Rexie!” ona protestuje. „Zły pies, zły!” – krzyczy na niego i w panice próbuje się wyczołgać spod niego. Ponieważ jej waga jest prawie o połowę mniejsza niż Rexa, udaje jej się jedynie przesunąć głowę przez drzwi, zanim on zmienia pozycję i zaczyna warczeć, tym razem tuż obok jej twarzy. Rachel natychmiast zamiera w miejscu, a jej serce bije dziko, gdy zamyka oczy. „Proszę Boże, nie chcę umierać…” mamrocze cicho, gdy warczenie psa wypełnia jej uszy, a w jej umyśle pojawia się obraz Rexa gryzącego jej gardło. Nagle jego poruszające się biodra, o których zupełnie zapomniała, znajdują cel, a ona czuje, jak jej cipka rozszerza się, pozwalając na wniknięcie cala jego kutasa w nią.
„Och, Boże!” – krzyczy z obrzydzeniem i strachem. Gdy tylko Rex poczuje wilgoć i ciepło jej pochwy, warczenie ustaje, a jego przednie nogi mocniej ściskają jej talię, zanim kolejne pchnięcie wepchnie w nią prawie połowę jego kutasa. Ona wydaje wrzask, gdy czuje, jak jej cipka rozciąga się, aby pomieścić jego penisa, ale zanim ma okazję dostosować się do jego rozmiaru, on wyrywa swojego kutasa prawie do końca, a następnie zanurza się w niej z powrotem. „Rex!” – piszczy, gdy jest zmuszona szerzej rozłożyć nogi, zarówno po to, by złagodzić ból, jak i niechcianą penetrację.
Ponieważ cipka Rachel jest teraz bardziej otwarta, Rex z łatwością wciska swojego kutasa w rękojeść kolejnym pchnięciem, rozciągając jej cipkę szerzej niż ktokolwiek inny wcześniej. Dopiero wtedy zaczyna szaleńczo pompować, jego biodra gorączkowo wsuwają i wysuwają penisa krótkimi, szybkimi ruchami, jednocześnie wyciekając do jej wnętrza przed spermą.
Z każdym nowym pchnięciem oddech Rachel uchodzi z piersi, przez co nie jest w stanie jęczeć ani nawet krzyczeć, gdy pies ją pieprzy. Co najgorsze, jego pchnięcia podniecają ją nie do wyjaśnienia, nawet bardziej niż pełnia w niej lub uczucie jej rozciągniętych ust przeciąganych wzdłuż jego kutasa.
Drży, gdy czuje, jak ślina Rexa spływa jej po szyi i ramionach, a zaledwie sekundę później jej ręce nie są już w stanie utrzymać ciężaru jej i psa. Opada na łokcie, ale pies kontynuuje swoje wściekłe ruchanie, przez co jej wiszące piersi kręcą się dziko pod nią. Ciężko dysząc, gdy próbuje złapać oddech, nie może powstrzymać się od rozkoszowania się przyjemnymi uczuciami, jakie wywołuje Rex, który raz po raz w nią wchodzi, a jego śliski kutas gładzi jej otwartą i spazmatyczną pochwę.
„Chodź tu, chłopcze! Gdzie jesteś?” nagle słyszy, jak ktoś mówi, a głos najwyraźniej dobiega z lasu lub pobliskiej ulicy. Rozpoznanie go nie zajmuje jej dużo czasu – to jej sąsiad, Owen, właściciel Rexa. Całe jej ciało zamarza, a serce zaczyna dziko bić, gdy przez głowę przechodzi jej myśl, że mogłaby zostać przyłapana podczas ruchania się z psem. Na szczęście dla niej Rex jest tak skupiony na waleniu w jej cipkę, że zdaje się go nawet nie słyszeć.
„Hej, Owen. Co robisz?” słyszy drugi głos.
„Hej, stary. Szukam mojego psa.”
"O, co się stało?"
„Nie wiem. Był tam dziś rano, ale…” Rachel nagle wydaje jęk przyjemności, po czym szybko zakrywa usta, aby stłumić jęki, gdy pies przyspiesza.
"Słyszałeś to?" – pyta Owen, a Rachel drży ze strachu.
"Usłyszeć, co?"
„...Nic. W każdym razie wygląda na to, że jakoś udało mu się wydostać z podwórka i teraz.. teraz nie mogę go znaleźć. Lubi chodzić do lasu, więc.. Ja-myślałem, że może tam poszedł Ponownie."
„Ahhh…” jęczy w swoją dłoń, czując orgazm narastający w jej ciele.
– Nie powinieneś się martwić. uspokaja go przyjaciel. „Jestem pewien, że jest w pobliżu. Prawdopodobnie szuka jakichś suk. Wiesz, jakie są psy”.
Owen śmieje się cicho. „Tak.. mam nadzieję, że masz rację.”
Po sekundzie ciszy drugi głos mówi: „Pomogę ci szukać”.
„Dzięki, stary.. Doceniam to.”
– Nie ma za co. Poszukajmy go w lesie, dobrze?
– Rexie, gdzie jesteś? słyszy krzyk Owena, gdy odchodzą.
"O mój Boże!" oddycha z ulgą. „Ja... jestem jego suką.” – myśli, a żołądek skręca jej się na tę myśl. – Nikt nie może się o tym dowiedzieć! Wtedy czuje, jak coś uderza w jej ociekające, opuchnięte usta… i znowu. Nie zajmuje jej dużo czasu uświadomienie sobie, co to jest i co robi, ale mimo to w obawie przed ugryzieniem pozostaje na czworakach – jakby mogła coś z tym zrobić, nawet gdyby próbowała!
Po kilku pchnięciach czuje, jak jej cipka próbuje rozciągnąć się poza granice, aby powitać jego węzeł, zanim nagle zostaje w nią wciśnięta, przez co wydaje cichy krzyk bólu. „Dlaczego mnie to spotyka? I dlaczego… sprawia mi to radość?” to jedyne dwie rzeczy, o których myśli, gdy pchnięcia psa stają się krótsze, a węzeł zaczyna ocierać się o jej punkt G. „O Boże, nie! N…” nie jest w stanie dokończyć zdania, ponieważ uczucie, że jej napięta cipka próbuje utrzymać w sobie węzeł, w końcu doprowadza ją do krawędzi.
Każdy ból, który odczuwa, zostaje szybko pokonany przez ogromną przyjemność, gdy zaczyna osiągać orgazm. „Agghhhhhh!” Rachel jęczy, gdy całe jej ciało drży, twarzą opada na podłogę, prawą ręką mocno ściska majtki, teraz gdy łokcie już ich nie podtrzymują. Trzymając jej tyłek w górze, Rex nadal ją rucha, a jego węzeł wysyła małe wstrząsy przyjemności przez jej ciało przy każdym pchnięciu. Gdy pies sam zbliża się do orgazmu, jej uszy wypełnia dźwięk chlupotania pochwy, gdy on raz po raz wbija w nią swojego kutasa.
Czując się jednocześnie przerażona i zawstydzona, przybliża nogi, co tylko wprawia ją w kolejny orgazm. „O Boże… przestań…”, błaga, jej oczy przewracają się w głowie, gdy czuje każdą żyłkę na psim węźle, a jej mięśnie kurczą się wokół niego w niekontrolowany sposób. Potem nagle Rex uderza w nią swoim kutasem po raz ostatni, wciskając jego czubek w szyjkę macicy i zaczynając osiągać orgazm. Rachel zaczyna szlochać, gdy czuje, jak jego węzeł pulsuje w niej i w jej punkcie G; pompując jego gorącą spermę do jej pochwy i powodując, że poczuła kolejną falę przyjemności.
Nagle czuje język psa na swoim policzku. Leży tam spokojnie przez chwilę, aż jej szloch zamienia się w jęki, po czym odwraca głowę na drugą stronę i udaje jej się ponownie podnieść na łokciach. Więcej śliny ląduje na jej karku, tuż przed tym, jak jego język ponownie ją odnajduje, tym razem liżąc jej wargi. "Przestań!" – krzyczy i ponownie odwraca głowę, a jej umysł jest pogrążony w chaosie, gdy próbuje przetworzyć to, co się właśnie wydarzyło. Jej ciało drży, pochwa kurczy się, przez co przechodzi dreszcz przyjemności, gdy ona jęczy.
– To… to nie jego wina. uświadamia sobie to, czując, jak część jego spermy wypływa z jej wejścia i spływa swobodnie po jej udach. „Co on może wiedzieć? To tylko pies”. ona uzasadnia. Rachel zaciska zęby, gdy jest zmuszona doświadczyć kolejnego orgazmu, który jest spowodowany jego węzłem. W międzyczasie Rex dyszy nad nią, jego język wystaje, gdy więcej śliny kapie na jej szyję, do czegoś, do czego już przywykła. W tym momencie słyszy, jak Owen ponownie woła swojego psa, gdy ten wraca.
– Rex, gdzie jesteś, chłopcze?
"Wątek!" Rex grzmi szczekając, przez co zaczyna się drżeć.
„Ciiii, bądź cicho!” – mamrocze ze strachem, patrząc na psa, którego głowa znajduje się tuż obok jej.
„Chłopcze, czy to ty? Rex?”
„Kurwa! On musi być cicho…” – myśli, zanim zdaje sobie sprawę, co musi zrobić. Zanim Rex może znowu szczekać, przybliża głowę i całuje go w usta, po czym otwiera usta. Na szczęście dla Rachel interesuje się nią bardziej niż swoim właścicielem, więc wsuwa swój długi język pomiędzy jej pulchne wargi, po czym zaczyna ją lizać.
„Słyszałeś to? Myślę, że dochodziło z tego podwórza”. – mówi Owen, otwierając szerzej usta, a język wije się i liże wewnątrz jej ust, wywołując dreszcze po jej ciele. – Rex, jesteś tam? woła go.
Serce bije jej szybko, bo boi się, że Rex może znowu szczekać, więc postanawia zmusić go do skupienia się na całowaniu, a kiedy czuje jego język w połowie swoich ust, zamyka usta i zaczyna ssać. Niestety, ona także zasysa do ust dużą ilość śliny, po czym pies ze zdziwienia cofa język i ponownie ją liże, gdy otwiera usta. Znów ssie jego język, a ślina psa wypełnia jej usta, wywołując dreszcze. Pomimo obrzydzenia kontynuuje to, słysząc rozmowę dwóch mężczyzn.
– Nie, stary. – mówi drugi facet, podczas gdy Rachel zmuszona jest przełknąć ślinę… która na szczęście nie smakuje tak źle. „Znam rodzinę.. nie ma powodu, żeby tam był. Może pojechał do miasta?”
"Hmm może."
– Chodź. Chodźmy i zobaczmy, czy uda nam się go znaleźć.
Przez minutę ssie jego język, a nawet połyka kolejny kęs słonej śliny psa, dopóki nie będzie pewna, że obaj mężczyźni zniknęli. Kiedy już jest pewna, że to prawda, wzdycha z ulgą i kładzie głowę na dłoniach, a ślina psa wypływa z jej ust, gdy pies kontynuuje lizanie jej twarzy. Czując się wyczerpana, pozwala mu. Pozostają tak przez minutę, jego węzeł wciąż jest w niej, a ona z trudem łapie oddech.
"Dobry pies." – mówi, łapiąc oddech. „Dziękuję, że… uhh… nie szczekasz”. – mówi, czując się dziwnie, że naprawdę mu dziękuje, po tym, co jej zrobił..
Nagle czuje, jak poruszają się jego przednie łapy, gdy próbuje się odwrócić. Myśląc szybko, sięga do tyłu i chwyta go za kark. „Nie, nie. Nigdzie nie pójdziesz, dopóki ten twój grejpfrut się nie skurczy”. – mówi, trzymając go mocno. Jęczy cicho i nadal liże jej twarz. Wtedy… zaczyna o wszystkim myśleć.
„Ja… myślę, że nie jest tak źle.” wzdycha. „To znaczy… ludzie też są zwierzętami… tylko trochę innego rodzaju. Biedny pies prawdopodobnie nie miał partnera od wieków”. ona myśli. „Ja też nie… nie żebym, umm… chciałam… uhh… tak. Mój Boże, nie mogę uwierzyć, że miałam te wszystkie orgazmy!”
„Ale mimo to… przyszedł i pieprzył mnie nie wiadomo skąd! Nie możesz po prostu… ugh.” ona ciągle myśli o tym, co się właśnie wydarzyło i zadaje sobie pytanie, jak długo on musiał być bez seksu, że tak bardzo tego pragnął? podczas gdy jego węzeł nadal się kurczy, aż uzna, że to wystarczy. Puszcza uścisk jego szyi i po kilku sekundach on się odwraca. „Ughhhh.” jęczy cicho, gdy Rex bez większej ceremonii wyrywa z niej swojego kutasa, wypuszczając kałużę spermy. Liże jej ziejącą cipkę kilka razy, po czym osuwa się na podłogę, po czym kładzie się na plecach i opuszcza garaż ze swoim ogromnym 8-calowym kutasem zwisającym między nogami.
Niecałą minutę później, gdy nadal leżała nieruchomo, pozwalając spermie spłynąć z niej, ponownie usłyszała głosy na podwórku.
„Tutaj jesteś, chłopcze! Mój Boże, jestem taki szczęśliwy, że cię znalazłem!” Mówi Owen, a Rex szczeka radośnie.
„Co ci mówiłem. Widzisz jego kutasa?”
"Oh..!" Owen chichocze. „Wygląda na to, że miałeś rację. W okolicy musiała być jakaś suka w rui.”
"Szczęśliwy pies." – mówi drugi mężczyzna i obaj się śmieją. Rachel krzywi się delikatnie, pocierając swoje skrzywdzone wargi, które wciąż są otwarte, i z łatwością wkłada pierwsze trzy, a potem cztery palce do swojej cipki. Wydaje cichy jęk rozpaczy i ponownie się kładzie, gdy zdaje sobie sprawę, że… po tym wszystkim być może będzie musiała kupić sobie psa albo faceta z naprawdę dużym kutasem, jeśli ma jeszcze kiedykolwiek przeżyć orgazm. ..
Sama ta myśl to dla niej zbyt wiele, by sobie z tym poradzić, więc na chwilę wyciąga ramiona nad głowę i zaczyna wpatrywać się w czyste niebo, gdy zapada w drzemkę w swój idealny, ale fantastyczny świat, w którym jej chłopak nie Nie zdradzaj jej, nic takiego się nie wydarzyło, a oni... nadal są razem. Ech.. gdyby tylko jej sny były realne....
~ KONIEC