Notatka od autora: OK, po prostu nie mogłem zostawić wystarczająco dobrze w spokoju. Tak naprawdę chciałbym zakończyć serię. Nie wścieka się na seks, ale taki jest mój styl pisania; relacje między postaciami znaczą dla mnie dużo więcej. Mam nadzieję, że Ci się podoba.
Daniel i Peter kontynuowali swój pełen miłości związek, chociaż sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z wiekiem. Nadal nie wyszli i nie zamierzali. Matka Daniela, Carter i Alex byli jedynymi, którzy o nich wiedzieli.
Wciąż obawiając się groźby Cartera, Alex trzymał buzię na kłódkę. Zostawił Petera samego i nikomu nie wspomniał o ich lipcowym spotkaniu, chociaż jego oczy wciąż wędrowały po ciele Petera, kiedy był na ostatnim roku, kiedy biegali przez kraj. To i tak nie miało znaczenia; Alex kończył studia i szedł do college'u, gdzie z pewnością uznałby, że boisko jest jeszcze bardziej interesujące.
W pierwszym roku, kiedy Alex już nie żył, Daniel zauważył, że Peter doświadczył nagłego wzrostu. Był wyższy, prawie sześć stóp, silniejszy i większy pod każdym względem. Musiał się też golić, przez co na jego twarzy wyrosły prawdziwe wąsy.
Daniel natomiast wciąż czekał. Niewiele przyszło; zaledwie cal wzrostu i patrząc w dół, niewiele więcej tam też. Mimo że ma teraz 17 lat, jego ciało po prostu się nie zmieni.
Lata były upalne i nudne, ale Daniel zawsze chodził do biblioteki, gdzie czytał godzinami. Mimo upału Peter biegł, pracując nad swoimi umiejętnościami biegowymi. Chciał tytułu stanowego na ostatnim roku i spodziewał się, że otrzyma rolę lidera zespołu. Od czasu do czasu pływali razem w Lake George, gdzie Daniel, co nie było zaskoczeniem, zawsze wygrywał każdy wyścig, w którym rywalizowali ze sobą. Cieszyli się wspólnie spędzonym czasem, ale oboje czuli, że powoli oddalają się od siebie.
Na początku ostatniej klasy Daniel pozostał cichą, zamkniętą w sobie osobą, którą zawsze był. Nikt tego nie zauważył. Z drugiej strony Peter był mniej dyplomatyczny niż wcześniej, o ile to w ogóle możliwe. Spędzał więcej czasu ze sportowcami, chwaląc się swoimi umiejętnościami, a nawet zaczął flirtować z dziewczynami, które zasypywały go uwagą.
Daniel widział, że Peter to uwielbiał, chłonąc podziw jak gąbka. Na wiosnę miał zostać kapitanem drużyny i poprowadzić drużynę biegów przełajowych do zwycięstwa, ostatecznie zdobywając tytuł stanowy. Uznanie byłoby ogromne i obfite. Daniel życzył Peterowi wszystkiego najlepszego i miał nadzieję, że jego marzenia się spełnią.
Odrzucając myśli na bok, Daniel pilnie przygotowywał się do egzaminów na studiach, podczas gdy Peter skupiał się na innych rzeczach. Ogarnęła go aura popularności. Dobrze zbudowany, silny i przystojny Piotr przykuwał teraz uwagę większości, z wyjątkiem nauczycieli. Zawsze był ponadprzeciętnym uczniem, ale jego oceny spadały, gdy popadał w samouwielbienie.
Obaj zdawali egzaminy SAT wiosną pierwszego roku. Daniel uzyskał znakomity wynik, podczas gdy Piotr spadł poniżej średniej. Nie obchodziło go to; myślał tylko o biegach przełajowych. Pod koniec października zdawali również egzaminy ACT i czekali na wyniki.
Był początek grudnia i Daniel przycinał choinkę, jak zawsze, odkąd zginął jego ojciec. Kominek delikatnie się palił, wypełniając salon szczególnym blaskiem i ciepłem. Czuł się tak bardzo jak w domu, kiedy relaksował się na kanapie, wdychając słodki, jodłowy zapach drzewa. Daniel wiedział, że w przyszłym roku idzie do college'u i już nigdy więcej tego nie doświadczy, przynajmniej nie w ten sam sposób.
Myśl Daniela powędrowała z powrotem do biblioteki, kiedy po raz pierwszy spotkał Cartera, który złamał zasadę i przeczytał jego historię, a mimo to dał mu pierwszy pocałunek i nie tylko. W myślach ponownie przeżył to samo podniecenie i niepokój, które poczuł, gdy Carter przybył niespodziewanie, pokryty tymi ogromnymi płatkami śniegu. Jego ciało wciąż drżało, gdy przypomniał sobie, jak Carter rozpakowywał go jako prezent. Delikatny, troskliwy dotyk, miękki głos i pełne miłości pieszczoty wirowały w jego umyśle. Chciał to z powrotem, ale wiedział, że te dni już minęły. Boże, jak on nadal go kochał.
Pogrążony w myślach Daniel ledwie usłyszał dzwonek. Usłyszawszy to dwukrotnie, zerwał się z kanapy i otworzył drzwi, nie wiedząc, czego się spodziewać. „Jak się masz, lizusiu?” — zapytał Piotr.
Jego pytanie nie było aroganckie ani poniżające, ale jakoś zimne i zdystansowane. Daniel od razu wyczuł ukryty ból w tych kilku słowach i spojrzał mu w twarz, wpatrując się w miodowe iskierki w jego oczach. - Nic mi nie jest, zjadaczu dziobaków - odpowiedział cicho Daniel.
Peter przepchnął się obok Daniela i wszedł do domu, padając na kanapę. Zaczął wpatrywać się w kominek, podczas gdy Daniel siedział obok niego. Leżeli cicho obok siebie, nie mówiąc ani słowa. Daniel był zaniepokojony.
„Odbierz swoje wyniki?” — zapytał Piotr. „Tak, widziałem” — odpowiedział Daniel.
Peter zawahał się, kominek zaczął go uspokajać. – Ssałem – powiedział. „W tym roku zdobędę tytuł mistrza kraju w biegach przełajowych, ale żadna uczelnia nigdy mnie nie przyjmie, a przynajmniej nie taka, do której warto iść. Kiedy skończę studia, wstąpię do wojska. Rozmawiałem już z rekruterami”.
Daniel nie był całkowicie zszokowany, ale poczuł uderzenie w brzuch. Jedną ręką objął ramię Petera, ale nie przyciągnął go bliżej. „Zawsze myślałem, że pójdziemy razem na studia. Miałeś zdolność. Dlaczego do tego dopuściłeś? on zapytał.
Piotr milczał przez kilka chwil. – Naprawdę nie wiem, Danielu – powiedział. „Nigdy nie byłem mózgiem; wiesz to. Kiedy odkryłem, że mogę biegać jak mistrz, to wszystko, o czym mogłem myśleć. Nawet igrzyska olimpijskie przemknęły mi przez myśl, ale wiem, że nie jestem aż tak dobry. Tak więc armia lub korpus piechoty morskiej będą dla mnie w porządku - stwierdził stanowczo.
Daniel objął Petera drugim ramieniem i przyciągnął go do ciepłego, bliskiego uścisku. Wtulając się w jego szyję, wyszeptał: „Zostawisz mnie, prawda, Peter?”
– Nie, Danielu, nie w sposób, w jaki myślisz. Nie zostawiam cię dla nowego kochanka, ale wszystko się zmieniło, na więcej niż jeden sposób – odpowiedział Peter. Miał jeszcze więcej wiadomości do podzielenia się z Danielem, który był zraniony i zdezorientowany.
Ogień delikatnie płonął, od czasu do czasu trzaskając, gdy pęcherzyk powietrza uwięziony w kłodach eksplodował. – Wczoraj pieprzyłem Karen – powiedział w końcu.
Daniel wiedział, że Karen była piękną, młodą dziewczyną, o której marzyli wszyscy w szkole. Przymilała się do Petera przez dwa lata, prawie robiąc z siebie idiotkę. Peter początkowo ją ignorował, ale w ciągu ostatniego roku widywano ich razem częściej.
"Jak to się stało?" – zapytał kompletnie oszołomiony.
Piotr zamyślił się na chwilę. „To stało się bardzo szybko, bez żadnego planowania. Kazała mi przychodzić do niej po szkole, mówiąc, że ma dla mnie prezent gwiazdkowy, który muszę dostarczyć osobiście. Nie myślałem o tym, więc poszedłem do niej. Otworzyła drzwi ubrana tylko w szlafrok. Prawie się zesrałem, ale wciągnęła mnie do domu i posadziła na kanapie. Nie mogłem nawet jasno myśleć, kiedy ściągnęła moje spodnie i bokserki, a potem zdjęła szlafrok. Uklękła i ssała mojego penisa, aż stał się twardy, a potem usiadła na mnie okrakiem i wsunęła go w swoją cipkę. Ujeżdżała mnie, aż przyszedłem, co nie trwało długo. Mogę mieć tylko nadzieję, że bierze pigułki.
Wciąż niedowierzając, Daniel zapytał: „Podobało ci się?” Piotr odpowiedział bez wahania. "Tak."
Daniel nadal go obejmował, po czym zadał nieuniknione pytanie. „Co jest lepsze; Miłość chłopca czy miłość dziewczyny?
Piotr początkowo nie odpowiedział; myślał.
„Nie chodzi o to, co jest lepsze; jest po prostu inny. Czuła się inaczej, pachniała inaczej. To trochę jak przytulanie mamy i taty. W obu przypadkach jest dobrze, ale jest po prostu inaczej” – starał się jak najlepiej wytłumaczyć.
„Myślisz, że jesteś przełącznikiem?” — zapytał Daniel. „Nie jestem pewien, ale po tym doświadczeniu wiem, że chcę spróbować więcej” — bez ogródek odpowiedział Peter.
Daniel pozostał blisko niego bez ruchu, po czym powoli pocałował go w szyję. – Przestań, Danielu – powiedział Peter. "Nie jestem w nastroju." Rozdzielili się i usiedli obok siebie, wpatrując się w kominek.
„Do jakich uczelni złożyłeś papiery?” – zapytał w końcu Piotr. "Tylko trzy. Dwa na zachód i jeden na wschód. Nawiasem mówiąc, są to uniwersytety, a nie kolegia. College oferuje tylko cztery lata studiów, podczas gdy uniwersytet ma programy dla absolwentów – odpowiedział Daniel, czując się zagubiony i brnąc w coś, co Petera nie obchodziło. – Założę się, że w tym na wschodzie jest Carter. Czy mam rację?" — zapytał Piotr. – Tak, jest – odpowiedział cicho Daniel.
— To zbieg okoliczności — powiedział Peter niemal sarkastycznie.
Daniel wciąż próbował przetworzyć to, co właśnie usłyszał, ale poczuł, jak narasta w nim niezwykły gniew.
Całkowicie niepasujący do charakteru Daniel spojrzał na Petera i powiedział: „Słuchaj dupku, nie rób z tego więcej, niż powinieneś. To dobra szkoła i nie miałem żadnego kontaktu z Carterem, odkąd mnie spławił. I tak odejdzie, jeśli w ogóle mnie tam przyjmą. Poza tym, dlaczego, do diabła, miałoby cię to teraz obchodzić?
Peter żałował swojego bezdusznego wykopu; było samolubne i głęboko zranione, ale taka była jego natura. Wiedział, że czas odejść. Piotr wstał i podszedł do drzwi. „Wiesz, Danielu, nadal cię kocham, ale tylko w inny sposób” – powiedział. Daniel nie reagował.
Słysząc, jak zamykają się za nim drzwi, Daniel wiedział, że jego związek z Peterem dobiegł końca. Był prawie zadowolony. Leżąc na kanapie, obserwował płonący ogień, próbując uchwycić wszystko, co krążyło w jego umyśle jak parada konfetti.
Wszyscy, których kiedykolwiek kochał w swoim życiu, odeszli, z wyjątkiem jego matki. Jego ojciec nie żył, Carter odszedł, a Peter właśnie od niego odszedł. Pomyślał o beretcie w szafie swojej matki, pragnąc, żeby wszystko szybko się skończyło. Jednak z niepokojącym szarpnięciem usiadł prosto.
- To nie było przeznaczone dla ciebie i nigdy więcej tego nie rozważaj - usłyszał głos Cartera. Jego surowy, ale wyrozumiały głos dodał mu otuchy, gdy Daniel szybko wyrzucił ten pomysł z głowy.
Wiosna w końcu nadeszła w ich ostatniej klasie. Piotr pobiegł na przełaj i zajął pierwsze miejsce w turnieju stanowym, ale drużyna zajęła trzecie miejsce. Peter był gorzko rozczarowany, ale rozkoszował się własną chwałą jako indywidualny mistrz.
W czerwcu, krótko po ukończeniu studiów, Daniel spotkał Petera, gdy szedł do autobusu, który miał go zabrać na obóz. Wybrał armię i wydawał się niezwykle szczęśliwy. Odsuwając się na bok, Peter wyszeptał: „Nigdy cię nie zapomnę, lizaku”. Daniel uśmiechnął się, choć było to dla niego trudne.
- Nie daj się zabić, zjadaczu dziobaków - powiedział cicho Daniel. Patrzył Peterowi w oczy, jego serce krwawiło, i wiedział, że prawdopodobnie już nigdy nie zobaczy tych miodowych iskierek. Daniel patrzył, jak wsiada do autobusu, i pomachał mu słabo na pożegnanie, kiedy odjeżdżał.
Po przyjęciu na wybrany przez siebie uniwersytet na wschodzie Daniel spędził lato na czytaniu i przygotowywaniu się do nowego życia. Otrzymał dziwny list od administracji uniwersyteckiej, informujący Daniela, że będzie miał specjalne warunki mieszkaniowe, które pomogą mu zaoszczędzić pieniądze, ale nie zawierał dalszych wyjaśnień. Mentor spotykał się z nim po przyjeździe i wyjaśniał sytuację. Wszystko, czego potrzebowali, to jego data i godzina przybycia.
Był zdumiony iw pewnym sensie przerażający. Nie miało to dla niego sensu.
Nadeszło późne lato i Daniel ze łzami w oczach pożegnał się z matką, ale był podekscytowany. Wspinając się do autobusu, usiadł na swoim miejscu przed długą przejażdżką, machając na pożegnanie. Kiedy autobus odjeżdżał, Daniel wiedział już, że wróci na Boże Narodzenie. Bez względu na kłopoty, koszty czy pogodę, on wróci. Matka posłała mu delikatnego buziaka, machając na pożegnanie.
Podróż autobusem była długa, śmierdząca i nudna. Jednak każda przebyta mila przybliżała go do czekającej go nowej przygody. Nadal nie rozumiał listu o mentorze i zastanawiał się, o co w tym wszystkim chodzi.
Dochodziła szósta wieczorem i Daniel był na wpół śpiący, gdy autobus w końcu się zatrzymał. „Wszystko dla „Uniwersytetu”!” — oznajmił kierowca.
Szybko zebrał się w sobie i chwycił jedyną torbę, jaką miał, wybiegając z autobusu. Kierowca otworzył luk bagażowy i wyciągnął dwie sztuki, patrząc na metki. – Te twoje? on zapytał. - Tak, są moje - powiedział Daniel. Kierowca dźwignął ich na chodnik przy małej stacji i wsiadł z powrotem do autobusu. Drzwi się zamknęły i odjechał.
Daniel chwycił swoją małą torbę i spojrzał na dwa cięższe kawałki bagażu. Rozglądając się wokół, nie zauważył nikogo. Kiedy patrzył, jak autobus odjeżdża, czuł się tak, jakby został wyrzucony na otwarte morze. Jego serce zamarło, a Daniel poczuł się strasznie opuszczony. Usiadł na pustej ławce i czekał. Z pewnością pojawi się jego mentor, kimkolwiek by to nie był. Daniel zasnął na coś, co wydawało się godzinami, ale tak naprawdę minęło tylko kilka chwil.
- Dobry wieczór, dzieciaku - Daniel usłyszał czyjś głos. Milion myśli i uczuć przemknęło mu przez głowę naraz. To po prostu nie mogło być. Serce zabiło mu szybciej, gdy wstał, odwrócił się i spojrzał na swoją twarz.
- Hej, Carter - mruknął Daniel, zamykając oczy, a następnie otwierając je ponownie, by upewnić się, że to nie sen.
Nastąpiła długa przerwa, podczas której patrzyli na siebie, ich oczy były złączone. – Pozwól, że pomogę ci z tymi torbami – powiedział Carter, pochylając się i chwytając je obie. Daniel nie mógł nawet mówić, kiedy wziął swoją małą torbę do ręki i poszedł za nim na parking.
Rzucając bagaż na tylne siedzenie, obaj wsiedli do jego samochodu. Kiedy Carter zaczął prowadzić, Daniel zapytał: „O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego wciąż tu jesteś? Nie skończyłeś studiów?
„Tak, zrobiłem to, ale taka jest umowa. Zostałem przyjęty do szkoły podyplomowej i będę pracował nad tytułem magistra. Mieszkam w małym mieszkaniu na kampusie, które masz zamiar ze mną dzielić, to znaczy, jeśli chcesz. Zaoszczędzi ci to miejsca i wyżywienia, a ponadto pomogę ci przystosować się do życia na uniwersytecie — powiedział rzeczowo.
Umysł Daniela wciąż się kręcił. – Masz na myśli, że naprawdę będziemy mieszkać razem? on zapytał. – Tylko jeśli chcesz – powiedział Carter, kiedy wjeżdżali na parking. – Pozwól, że najpierw pokażę ci to miejsce – powiedział. Wysiedli i wnieśli bagaż Daniela do mieszkania z jedną sypialnią. – Śmiało, rozejrzyj się – powiedział Carter.
Daniel powoli przechadzał się po małym salonie, przyglądając się skromnym, ale wygodnym meblom. Była też ładna kuchnia i łazienka. Zajrzawszy do sypialni, znalazł starannie posłane łóżko i dwie komody. „Nie ma miejsca na dwa łóżka, więc będziemy musieli spać razem, chyba że chcesz rozkładaną sofę w salonie” – powiedział Carter.
To musiał być sen; nic z tego nie mogło być prawdziwe. Daniel odwrócił się i spojrzał na Cartera. - Proszę - błagał - nie wystawiaj mnie na więcej bólu. Za dużo już przeszedłem. Carter wziął go w ramiona i przytulił. „To nie jest kiepski żart ani dowcip dla studentów, Danielu. Chcę, żebyś zamieszkał ze mną”.
Nogi Daniela prawie się ugięły, gdy Carter go trzymał. „To była długa podróż i jesteś zmęczony. Rozumiem – powiedział Carter. Zaprowadził Daniela do łazienki i włączył prysznic, po czym wyszedł z pokoju, rozpakowując torby Daniela i wkładając jego ubrania do pustej komody i szafy.
Daniel powoli zdjął ubranie, odrzucając je na bok. Spojrzał na siebie w lustrze. W wieku 18 lat miał 5'6 cali wzrostu, ważył 115 funtów, nie miał włosów na twarzy ani w innych miejscach, a jego kutas był nieco ponad 5 cali twardy, zwieńczony małą łatką czarnych łon.
Wszedł pod prysznic, umył włosy szamponem, czując, jak gorąca woda i mydło zmywają śmierdzącą podróż autobusem, a potem usłyszał otwierające się drzwi. Carter wszedł i dołączył do niego. Bez słowa nalał mydła w płynie na dłoń i zaczął namydlać nim ciało Daniela. Powoli, delikatnie Carter przesunął dłońmi po każdym calu swojego ciała, podczas gdy Daniel stał nieruchomo, chłonąc jego pełne miłości dotknięcia.
- Widzisz, że nie urosłem zbytnio, Carter. Jestem młodzieńcem – powiedział Daniel, prawie zawstydzony. Carter uśmiechnął się i dalej go kąpał, mówiąc w końcu: „Uwielbiam Twinkies. Ciasto jest takie miękkie, słodkie i gąbczaste – mruknął, przesuwając dłońmi po luksusowo gładkim torsie Daniela i delikatnie ściskając jego jędrne, okrągłe bułeczki. „Nie tylko to, ale bardzo lubię kremowe nadzienie”. Daniel prawie zemdlał z powodu satyry w jego słowach.
Carter opadł na kolana i pieścił penisa i jądra Daniela. Opłukując je do czysta, zaczął powoli gładzić penisa Daniela, obracając językiem wokół jego gładkiej, bezwłosej torebki. Carter włożył całą rzecz do ust, delikatnie ssąc jego jądra, gdy poczuł, jak członek Daniela sztywnieje w jego dłoni. Puszczając go w końcu, przesunął językiem po trzonku, drażniąc głowę. „Och, Carter, nie zniosę dużo więcej; minęło zbyt dużo czasu – jęknął Daniel.
– W takim razie chcę teraz moje kremowe nadzienie – powiedział Carter, wsuwając twardego kutasa Daniela do ust. Ssał namiętnie, podskakując w górę iw dół ze zwiększoną prędkością. Młody, obolały kutas czuł się wspaniale w ustach, gdy owinął ręce wokół tyłka Daniela, przyciągając go nieubłaganie do swojej twarzy.
Opadając na ścianę prysznica, całe ciało Daniela wybuchło jak wulkan. Chwycił głowę Cartera i brutalnie dostarczył swój ładunek kremowego nadzienia. Strumienie gorącej spermy wpłynęły do jego ust, gdy ciało Daniela drżało z przyjemności, a Carter ochoczo wysysał go do sucha. „Ach, ah, ah” Daniel chrząkał przy każdym strzale, wysysając swoje jaja do chciwych ust Cartera, który nadal wyciągał każdą możliwą kroplę ze swojego Twinkie, aż poczuł, jak Daniel przewraca się na plecy, nie mogąc ustać.
Carter wypuścił pięknego kutasa Daniela z ust i wstał, przyciągając ich do siebie. Daniel dyszał w szyję Cartera, jego umysł był totalnie zamglony, a ciało bezwładne jak szmaciana lalka. Carter przytulił go mocno i pozwolił mu dojść do siebie, czując słodki, gorący oddech na swoim ciele. - O Boże, Carter, kocham cię - wyszeptał Daniel, a jego oddech powoli wrócił do normy. „Och, moja miłości, moja jedyna miłość” – delikatnie odpowiedział Carter.
Wychodząc spod prysznica, Carter wytarł ich obu grubym ręcznikiem. Ujął w dłonie słodką twarz Daniela i delikatnie go pocałował. – Musisz być głodny – powiedział. – Sam nie jestem złym kucharzem, ale słyszałem, że ty jesteś niezłym szefem kuchni – powiedział Carter z uśmiechem. „Zrobiłem lasagne. Możesz mi powiedzieć, co myślisz.
Zaprowadził Daniela do sypialni i pokazał mu, gdzie położył swoje ubranie. „Twoje majtki są w tej szufladzie, twoje skarpetki tutaj” – zauważył, ale przerwał mu Daniel, który objął go od tyłu ramionami. Carter poczuł gładkie ciało Daniela na swoich plecach. Powoli obracając Cartera, Daniel spojrzał mu w oczy.
„Tak, jestem głodny i chcę spróbować twojej lasagne, ale możemy to zrobić jutro. Jestem teraz bardziej zmęczony niż głodny – mruknął. Carter spojrzał w jego niebieskie oczy i zobaczył, jak bledną. Poprowadził Daniela do łóżka i odsunął kołdrę, delikatnie go sadzając.
Daniel opadł do tyłu i przeciągnął się, ziewając przy tym. Carter spojrzał na niego z góry i uśmiechnął się, zgasił światło, po czym wczołgał się do łóżka obok niego. Daniel, już bliski snu, zwinął się ciasno w ciało Cartera.
Otulony swoim ciepłem i troską, Carter przyjął wszystko, co sprawiło, że pokochał kogoś po raz pierwszy w życiu. Miłość Daniela była szczera, szczera i intensywna. Pomyślał o próbach, które Daniel przeszedł w swoim życiu, przeżywając je wszystkie. Carter przytulił go blisko, wdychając słodki chłopięcy zapach, który wciąż doprowadzał go do szaleństwa, i przysiągł, że nigdy więcej go nie puści.
- Słodkich snów, dzieciaku - wyszeptał, delikatnie muskając ustami policzek Daniela.