Nigdy nie zapominaj o muzyce, która jest ścieżką dźwiękową naszego życia, bo jeśli pozwolimy muzyce umrzeć, coś w nas umrze wraz z nią… dla Mary…
Bill nienawidził tej pory roku. Cały czas myślał o tym, jak bardzo tego nienawidził, kiedy przygotowywał się do tańca tego wieczoru. Chociaż dobrze by mu zrobiło wyjście. Bill nie pamiętał, kiedy ostatni raz był na balu. To jego przyjaciel Sam namówił go na dzisiejsze wyjście. Dziś wieczorem w miejscowym hotelu Sheraton odbył się bal sylwestrowy dla singli i Sam pomyślał, że dobrze zrobi to jego przyjacielowi. Minęło trochę czasu, odkąd Bill był na czymś podobnym i niechętnie zgodził się na prośbę Sama. Z jakiegoś powodu nie chciał wracać do randek, odkąd jego żona zmarła ponad dwa lata temu. Musiał jednak przyznać, że stojąc przed lustrem w swojej koszuli i spodniach, nadal wyglądał całkiem nieźle jak na pięćdziesięcioletniego faceta. Nadal był w dobrej formie, a odrobina siwizny wokół jego skroni być może dodawała pewnej godności jego surowo przystojnej twarzy.
Po chwili pojawił się przyjaciel Billa, Sam, i obaj mężczyźni udali się na tańce. Bill zastanawiał się nad swoją sytuacją, siedząc na miejscu pasażera w samochodzie. Stracił żonę z powodu choroby nieco ponad dwa lata temu. Ich życie towarzyskie kręciło się głównie wokół jej rodziny. Bill przeniósł się do Nowego Jorku dawno temu ze swoją pracą. Wszyscy jego krewni wciąż mieszkali na południu. Stopniowo tracił kontakt z teściami i czuł się dziwnie, dzwoniąc do nich, odkąd zmarła jego żona. Był wdzięczny swojemu przyjacielowi Samowi, rozwiedzionemu facetowi, którego znał z pracy, że zadzwonił do niego i zaprosił go ze sobą. Nie miał wielkich wymagań, ale przynajmniej nie spędzi kolejnego sylwestra samotnie przed telewizorem z sześciopakiem.
W krótkim czasie dwaj mężczyźni przybyli na tańce i weszli do środka. Zapłacili symboliczną opłatę za wstęp i udali się do sali bankietowej. Sala była udekorowana dość odświętnie, z dużymi balonami i kolorowymi wstążkami odpowiednimi na święta. Wynajęty DJ puszczał oldschoolową muzykę taneczną, czyli dyskotekę, jak to nazywaliśmy, przez duży system nagłośnieniowy. Po kilku chwilach odezwał się Sam.
– Chodźmy do baru. powiedział Sam.
– Och, jestem z tobą. odpowiedział Bill.
Bar był stosunkowo zatłoczony i był tylko na stojąco. W większości kobiety zajmowały krzesła, podczas gdy mężczyźni kulili się wokół z drinkami w dłoniach, jak sępy czyhające na śmierć swojej ofiary.
Dwaj mężczyźni zamówili drinki i zajęli miejsce wśród dobrze ubranych sępów. Billowi udało się ustawić w bliskiej odległości od dość atrakcyjnej blondynki siedzącej przy barze. Po krótkiej rozmowie szybko zdał sobie sprawę, że jest bardziej zakochana w swoim drinku niż kiedykolwiek w nim.
Po kilku drinkach Bill wymówił się z jakiejkolwiek pozornej rozmowy i postanowił przejść się po pokoju. Skinął głową i wskazał Sama, który był zajęty rozmową z dobrze ubraną dziewczyną siedzącą na stołku barowym. Pomyślał, że Sam zrozumiał wiadomość.
Muzyka była głośna, ale nie tak przytłaczająca, że nie można było rozmawiać. To był plus. Z sufitu zwisała lustrzana kula dyskotekowa, w której subtelnie zmieniające się schematy świetlne, w jasnych kolorach, pasujących do świąt, naprzemiennie odbijały się od niej, gdy powoli się obracały.
Bill chodził powoli po dużym pokoju, przyglądając się miejscom. „I'm Your Boogie Man” zespołu KC & The Sunshine Band ryczał z wielkich wypożyczonych głośników PA, gdy tancerze szli na parkiet.
Bill kontynuował powolne, spokojne tempo, aż coś przykuło jego wzrok. Uczyń tego kimś. Pod ścianą z tyłu pokoju stała atrakcyjna dziewczyna mniej więcej w jego wieku rozmawiająca z inną dziewczyną. Miała stylowo krótkie blond włosy i uderzająco niebieskie oczy. Podniosła kieliszek białego wina, które zdawało się niemal pasować do jej blond loków. Ich oczy spotkały się, kiedy Bill podszedł do nich swobodnie, a jego spojrzenie zostało odwzajemnione uśmiechem aprobaty. Bill przeprosił za wszelkie zakłócenia, jakie mógł spowodować w rozmowie obu kobiet.
"Chcesz zatańczyć?" – zapytał od niechcenia Bill.
Atrakcyjna blondynka zerknęła przez chwilę na przyjaciółkę, jakby miała nadzieję zasięgnąć drugiej opinii. Wydawało się, że jej przyjaciółka spojrzała na nią z aprobatą.
"Pewnie." Odpowiedziała: „Tak przy okazji, jestem Ann”.
„Jestem Bill”. Czy była odpowiedź.
Obaj weszli na parkiet, gdy zaczął grać „Dance, Dance, Dance” zespołu Chic.
"Tańcz Tańcz Tańcz." - powiedziała z uśmiechem Ania.
„Yowsa, yowsa, yowsa!” Bill powtórzył w odpowiednim momencie wraz z piosenką: „Nigdy jednak nie rozumiałem, co to znaczy”.
Jego partner roześmiał się szeroko.
„Pamiętam te wszystkie piosenki z czasów liceum”. Powiedziała.
"Ja też." Bill odpowiedział: „Gdybym wiedział, że dzisiaj jest dyskoteka, założyłbym swój strój rekreacyjny”.
Obaj pozostali na podłodze, gdy zaczął grać „Funky Town” Lipps Inc.
„Kiedyś to lubiłem”. powiedziała Ann.
„Pamiętasz, kto to zrobił?” zapytał Bill.
„Nie od ręki”. Ania uśmiechnęła się.
„Czytaj z moich ust”. Bill żartował. Na chwilę zapomniało o Ann.
Obaj kontynuowali swoje ruchy, gdy piosenka grała dalej. Kiedy piosenka zaczęła się od refrenu „Muszę iść dalej”. Ann coś wymamrotała.
– Wiesz, że to prawda.
"Co?" Zapytał Bill.
"Nic."
Po tym numerze dwójka tancerzy zeszła z parkietu.
Bill i Ann rozmawiali przez dłuższą chwilę. Rozmowa przebiegła łatwo. Obaj byli mniej więcej w tym samym wieku i mieli ze sobą wiele wspólnego. Bill powiedział Ann o śmierci swojej żony. Ann opowiedziała swoją historię o tym, jak zostawił ją mąż i jak często trudno było jej być samej. Przyznała Billowi, jak ciężko było jej spędzić święta i często płakała w tym czasie. Bill w pełni zrozumiał.
„Czy pamiętasz dni, kiedy życie wydawało się takie nowe i wydawało się, że cały świat jest dla nas otwarty, że możemy zrobić wszystko?” Ann zaczęła: „Ta muzyka przenosi mnie w tamte czasy”.
Po raz kolejny Bill zrozumiał całkowicie.
Po raz kolejny obaj zeszli na podłogę. Bill i Ann patrzyli sobie w oczy, gdy tańczyli przez całą noc. Gdy grała każda nowa piosenka, ta dwójka często wykrzykiwała słowa, jakby tworzyli nową ścieżkę dźwiękową dla nowego życia, które miało się wkrótce rozwinąć.
„Wierzę w cuda, odkąd się pojawiłeś. Jesteś sexy. Ann praktycznie gruchała, patrząc na Billa.
„Skąd się wziąłeś, kochanie? Skąd wiedziałeś, że cię potrzebuję? Bill odpowiedział z powrotem.
Bill po raz pierwszy od dłuższego czasu dobrze się bawił podczas wakacji.
Kiedy z nagłaśniania rozległo się „Disco Lady” Johnny'ego Taylora, Bill po raz kolejny nie mógł powstrzymać się od śpiewania.
„Dziewczyno, doprowadzasz mnie do szału,
Tańczysz tak dobrze i jesteś na czasie
Dziewczyno, doprowadzasz mnie do szału.
Jego żywiołowość prawie go pokonała, Bill zatrzymał się, zastanawiając się, czy jego pokaz radości nie był trochę za duży. Naprawdę podobało mu się towarzystwo Ann, co do tego nie mogło być wątpliwości.
Noc wkrótce dobiegała końca. Robiło się późno. Przyjaciółka Ann wspomniała, że chce wkrótce wrócić do domu, a Ann prowadziła. Bill jakby odciągnął Ann na bok i zaproponował, żeby się spotkali, może na kolację następnego wieczoru. Bill ledwie mógł powstrzymać zachwyt, gdy Ann dała mu swój numer.
Bill znalazł swojego przyjaciela Sama, wciąż niedaleko baru, ponieważ „Play That Funky Music” zespołu Wild Cherry groziło zagłuszeniem rozmowy. Bill wypił kolejnego drinka ze swoim przyjacielem, po czym obaj mężczyźni udali się do domu. Podczas jazdy do domu Bill nie mógł powstrzymać się od okazywania entuzjazmu, gdy mężczyźni wspólnie jechali samochodem.
Następnego wieczoru był Nowy Rok. Ironia nie umknęła całkowicie uwadze Billa, gdy przygotowywał się do randki z Ann. Nowy rok, nowy początek. Jak właściwe. Gdy skończył się przygotowywać i ruszył po Ann, w głowie Billa zaczęły pojawiać się wątpliwości. Zastanawiał się, czy jeszcze kiedykolwiek znajdzie miłość. Czasem nawet zastanawiał się, czy na to zasłużył. Utrata żony była dla niego trudna, ale wydawało mu się, że zaczynanie od nowa było jeszcze trudniejsze.
Wkrótce dotarł do domu Anny. Bill zaparkował samochód i wszedł po schodach. Zastanawiał się, czy będzie wyglądać tak dobrze, jak zapamiętał. Zadzwonił dzwonkiem.
Po chwili w drzwiach pojawiła się Ann. Wyglądała absolutnie oszałamiająco w niebieskiej sukience, która zdawała się pasować do jej niebieskich oczu. Srebrne diamentowe kolczyki zwisały uwodzicielsko z jej uszu wśród blond loków. Jedyną inną biżuterią, którą Bill widział, był naszyjnik z pereł wiszący niedaleko jej piersi.
"Jesteś gotowy?" zapytała Ann.
„Myślałem, że to moja linia”. Bill odpowiedział: „Um, tak”.
Bill złapał Ann za rękę, prowadząc ją do samochodu. Chwilę później obaj dotarli do przytulnej włoskiej restauracji, którą zaproponowała Ann.
“Jedzenie jest tutaj świetne.” powtórzyła Ania.
„Z pewnością powinienem mieć taką nadzieję”. Bill odpowiedział.
Obaj weszli do środka i wkrótce usiedli przy elegancko udekorowanym stole z małym świecznikiem pośrodku. Wkrótce przyszedł kelner, by zapalić świecę i przyjąć zamówienie na drinki. Po wybraniu butelki wina, którą wkrótce przyniósł steward, Bill zaproponował toast.
„Szczęśliwego Nowego Roku dla pięknej i uroczej damy”.
„Nowy rok, nowe życie”. Czy była odpowiedź.
„Można mieć tylko nadzieję”.
Rozmowa wkrótce zaczęła płynąć, tak jak poprzedniego wieczoru. Wkrótce przyniesiono jedzenie i było dużo dzielenia się jedzeniem i ciepłych słów. Wkrótce nastąpił śmiech, gdy swobodna rozmowa była przerywana nagłymi wzruszającymi i chytrymi spojrzeniami.
Gdy obiad się skończył, Bill zapytał Ann, jak wyglądają desery w tej restauracji. Był w nastroju na dobre włoskie ciasto. Odpowiedź, którą otrzymał, nie była taka, jakiej się spodziewał, ale mimo wszystko mile widziana.
„Moglibyśmy pominąć deser tutaj i zjeść deser u mnie”. Ann pochyliła się i gruchała.
To może być nawet smaczniejsze niż ciasto, pomyślał Bill. Bill wziął czek, zapłacił rachunek i wyprowadził Ann za rękę z powrotem na zewnątrz. W krótkim czasie byli z powrotem u Ann.
„Dzięki za kolację, była wspaniała.” Ann powiedziała, szukając klucza.
„Tak, było, ale spodziewam się, że deser będzie jeszcze ładniejszy”. Bill odpowiedział z uśmiechem: „Zawsze byłem typem deserowego faceta”.
Po chwili oboje weszli do domu jak nowożeńcy przekraczający próg. Ann chwyciła Billa za rękę i wprowadziła go do środka. W środku Ann włączyła małe światło i poprowadziła Billa do sofy.
– Poczekaj tutaj, zaraz wracam. Powiedziała: „Rozgość się. Zdejmij buty."
"Nigdzie nie idę." Bill odpowiedział pewnie, zdejmując buty, tak jak powiedział.
Ann wkrótce wróciła z dwoma kieliszkami czerwonego wina i świecą, którą zapaliła i postawiła na stoliku przed kanapą.
– Znasz te piosenki zeszłej nocy. Ann zaczęła posępnym tonem: „Przywołały wspomnienia najlepszych chwil w moim życiu. Naprawdę podobała mi się ostatnia noc.
"Ja też." Bill odpowiedział: „Czasami żałuję, że nie mogę wrócić”.
„Nigdy nie możesz się cofnąć, ale możesz iść do przodu”. Anna odpowiedziała: „Do nas”.
"Do nas." – powtórzył Bill, podnosząc swój kieliszek.
– Myślisz, że możesz dołączyć do mnie w kolejnym tańcu? Ann słodko zapytała: „Zawsze podobała mi się ta płyta”.
Ann podeszła do wieży stereo i włożyła płytę CD. Chwilę później dźwięk „I Feel Love” Donny Summer wydobywał się z głośników i wypełniał pomieszczenie. Ann odwróciła się do Billa i zrzuciła niebieskie szpilki, które nosiła, aby pasowały do jej sukienki. Posłała mu absolutnie diabelski uśmiech i powoli i uwodzicielsko podeszła do niego. Blask świecy zamigotał w jej ciemnoniebieskich oczach, kiedy Bill wstał z sofy i dołączył do niej na środku podłogi. Ich ręce wkrótce się złączyły, a potem ich usta, gdy ich ciała pulsowały i kołysały się w rytm muzyki. Ich spotkanie było jak dwa statki w nocy, które w jakiś sposób miały się spotkać.
Gdy muzyka pulsowała, Billa zalała fala emocji. W jakiś sposób poczuł się jak więzień, świeżo zwolniony warunkowo, któremu właśnie dano nowe życie. Ogarnął go zachwyt, gdy każde dociekliwe badanie, każdy ruch, każda przysługa została w pełni odwzajemniona. Jego delikatne rozwarcie jej ust językiem spotkało się z jej, gdy każde z nich zaczęło badać się nawzajem, na co żadne z nich nie pozwalało sobie od jakiegoś czasu. Delikatnie drażnił się i przygryzał jej dolną wargę, gdy ciche jęki satysfakcji wypełniły jego uszy ponad muzyką grającą w tle.
Bill jeszcze raz spojrzał w ciemnoniebieskie oczy Ann, która tęsknie odwzajemniła spojrzenie. Złapał ją za ramiona, a potem sięgnął do tyłu i rozpiął jej sukienkę, wkrótce uwalniając ją od tej przeszkody. Spadł między jej stopy, gdy Ann łaskawie odwzajemniła przysługę, rozpinając guziki koszuli Billa i ponownie będąc tak uprzejmą, pomagając mu zdjąć spodnie. Wkrótce oba ciała znalazły się na środku pokoju, ubrane tylko w bieliznę, badając nawzajem swoje ciała, czego być może żadne z nich nie robiło od lat. Gdy dźwięki „I Feel Love” powoli ucichły, Ann przytknęła nos do ucha Billa i cicho przemówiła.
„Zawsze kochałem tę następną piosenkę”. Wyszeptała.
Po chwili z głośników znów dało się słyszeć głos Donny Summer.
„Oooch… uwielbiam cię kochać, kochanie”.
„Oooch… uwielbiam cię kochać, kochanie”. Ann cicho powtórzyła to zdanie Billowi do ucha, gdy zaczęła przeczesywać palcami jego włosy. Bill wciąż potrafił rozpoznać znak, kiedy go zobaczył.
„Czy w pobliżu jest sypialnia?” — zapytał cicho.
"Myślałem że nigdy nie zapytasz." Ann odwzajemniła chichot.
Ann wzięła Billa za rękę i zaprowadziła go do drugiego pokoju. Podniósł ją na duże łóżko, gdy po raz kolejny ich usta się złączyły. Bill sięgnął do tyłu, rozpiął stanik Ann i odrzucił go na bok. Widok jej nieco obfitych piersi i pięknych, nabrzmiałych sutków sprawił, że Bill zatrzymał się na chwilę, by podziwiać piękno, które leży przed nim. Zaczął pieścić jej pierś, po czym wznowił pocałunki od jej delikatnych płatków uszu i powoli przesunął w dół jej szyi, aż w końcu jego usta dotarły do koniuszków palców, gdzie zaczął drażnić jej sutki. Zataczał językiem kółka wokół jej sutków, zwracając uwagę na każdy z nich. Jego usta zrobiły to samo, obejmując każdą z nich w delikatnym drażnieniu.
Na chwilę Bill sięgnął w dół i zdjął bieliznę. Zrobił to samo dla Ann, gdy wsunął palce pod pasek jej majtek i przesunął nimi po jej miękkich, zachęcających udach iw górę po nogach. Ponownie objął wspaniały widok, który miał przed oczami, po czym delikatnie rozchylił jej nogi i delikatnie pocałował jej wewnętrzną stronę ud w kierunku nagrody, która leżała przed nim. Delikatnie całował i gładził jej usta swoimi, gdy jej miękkie włosy drażniły jego twarz, a jej delikatny zapach wypełnił jego nozdrza. Jego ruchy ust i języka zostały wkrótce połączone przez kilka palców, gdy naciskał mocnymi pociągnięciami na przód jej kanału miłosnego. Jej jęki i nieustannie płynące soki miłosne były pewnymi znakami, że jego wysiłki przyniosły pożądany efekt, gdy delikatnie całował jej guzik miłości.
Bill ukląkł przed Ann i powoli wsunął swój twardy członek. Wprowadzając go do środka, zaczął pchać w coraz szybszym tempie. Jej miękki, jedwabiście gładki kanał miłosny był tak dobry, że otaczał go i trzymał mocno. Wydawało się, że każde jego pchnięcie spotykało się z próbą zbliżenia się Ann do niego, w próbie jeszcze pełniejszego połączenia ich dwóch ciał. Jego przyspieszenie szybko spotkało się z głośniejszymi i częstszymi jękami przyjemności, gdy jej napięte mięśnie zasygnalizowały, że zbliża się prawie w tym samym czasie co on. Chwilę później kochanków ogarnął wzajemny stan błogości. Kochankowie, którzy zaledwie kilka dni wcześniej byli sobie obcy, leżą obok siebie na wielkim łóżku.
Przez jakiś czas obaj leżą obok siebie w milczeniu. W końcu Bill przemówił.
"Grosik za twoje myśli." Powiedział.
– Właśnie myślałem, jak miło było dziś wieczorem. Ann zaczęła: „Zawsze wiedziałam, że przeżyję po odejściu męża, tylko że będzie to trudne”.
„Ach, ha”.
„Kiedyś śpiewałam sobie tę piosenkę Glorii Gaynor, znasz tę” – zaczęła Ann. „Przeżyję, dopóki wiem, jak kochać, wiem, że przeżyję”.
„Ach, ha”. Bill mruknął.
„Dlaczego, o czym myślisz?” zapytała Ann.
– Tak sobie myślę, że prawdopodobnie jestem winna mojemu przyjacielowi Samowi lunch czy coś w tym rodzaju za zabranie mnie na tańce. Bill powiedział bez wahania.
Ann po prostu przewróciła się na drugi bok, gdy oboje wrócili do przytulania się obok siebie na łóżku.
01-13-10.