>>>>>>
Wjechaliśmy na Massachusetts Avenue i znaleźliśmy miejsce do zaparkowania o przecznicę dalej, niedaleko Harvard Yard, jak nazwano główny kampus. Było tuż po dziesiątej. Pani Atkins kazała przyjść w każdej chwili, więc poszliśmy razem do Biura Przyjęć i znaleźliśmy ją przy biurku. Przedstawiłem Barbarę i zajęliśmy miejsca. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było przekazanie teczki ze zdjęciami przez biurko.
„Poprosiłem Barbarę, żeby wyszła za mnie w piątek wieczorem — w piątek przed Niedzielą Palmową. W poniedziałek założyła swój pierścionek zaręczynowy do szkoły, a kiedy po raz pierwszy go zobaczyli, wśród jej kolegów z klasy było trochę zamieszania. Zakonnica, która prowadziła zajęcia, chwyciła Barbarę za nadgarstek i wyrwała pierścionek z palca. Później, tuż przed południem, Barbara podeszła do nauczyciela i poprosiła o zwrot pierścionka”.
„Powiedziałem jej, że nie włożę go ponownie do szkoły, ale złapała mnie za łokieć i wciągnęła do swojej klasy. Nazywała mnie różnymi imionami. Dziwka i dziwka były najmilsze. I…."
Widziałem, jak Barbara ma trudności z opowiedzeniem tego incydentu, więc wskoczyłem. „Wyniki tego incydentu znajdują się w tym folderze”. Usiadłem wygodnie, gdy pani Atkins otworzyła je po raz pierwszy, dysząc, gdy po raz pierwszy zobaczyła fotograficzne dowody piekła, przez które przeszła Barbara.
„Barbara pojechała moim samochodem do domu moich rodziców, a mama zadzwoniła do mnie do szkoły. Zadzwoniłem do mojego adwokata, który kazał mi zabrać ją na pogotowie w Yonkers, podczas gdy on zadzwonił do znajomego, który jest detektywem. Myślę, że możesz sobie wyobrazić, co stało się później. Jedną z rzeczy, które zakonnica powiedziała Barbarze, było to, że biła dziewczynki od prawie dwudziestu lat i że dyrektorka wiedziała o tym wszystko. Wczoraj poszedłem do szkoły po jej akta i zażądałem pierścienia i pozwu przeciwko nauczycielce. To była ciekawa rozmowa, bo pracowałem dla policji, wszystko było nagrane, a ona w zasadzie spieprzyła siebie i prałata z archidiecezji, który ustępuje tylko kardynałowi. Później zrobił to samo dla niej i dla siebie. To właśnie robiliśmy wczoraj. Jest ich więcej, ale myślę, że będziesz mógł przeczytać o tym wszystko w gazetach nawet tutaj, w Massachusetts.
„Powodem, dla którego poprosiłem o spotkanie, jest to, że nie będę w akademiku. Muszę znaleźć mieszkanie do wynajęcia. Czy możesz wskazać nam coś wartego zachodu?
„Jedną rzeczą, którą zdecydowanie sugeruję, jest trzymanie się z dala od pobliskich budynków mieszkalnych. Są one przeznaczone głównie dla studentów i zazwyczaj są głośne, a policja ma wiele problemów. Proponuję spróbować znaleźć dom do wynajęcia, jeśli możesz sobie na to pozwolić. Jeśli chcesz, mogę polecić agenta nieruchomości.
"Byłoby świetnie. Następne pytanie — Barbara miała uczęszczać do college'u w Nowym Jorku, ale teraz oczywiście będzie tu ze mną.
„Wiem o św. Klaudii. To dobra szkoła. Opowiedz mi coś o swoich doświadczeniach, Barbaro.
„Cóż, pierwszą rzeczą, jaką mogę ci powiedzieć, jest to, że nie należę do ligi Jacka. Miałem średnią B+-A- w St. Claudia's. Chciałem studiować zarządzanie biznesem na studiach i uzyskałem wynik 1210 na SAT.”
„Chciałbym zasugerować Uniwersytet Lesley. Tak się składa, że wiem, że mają wakaty na wrzesień, zwłaszcza, że pokój w akademiku nie będzie potrzebny. Niektórzy uczniowie nie rozumieją, że muszą utrzymać swoje stopnie na ostatnim roku, więc czasami przyjęcia do college'u są cofane. Mój mąż jest tam dyrektorem rekrutacji. Dlaczego do niego nie zadzwonię? Nawiasem mówiąc, Lesley jest prawie obok tutaj, w Cambridge.
„Jaka jest szkoła” – zapytałem.
„Jest znacznie mniejszy niż Harvard i jest bardziej dla studentów takich jak Barbara – dobrych studentów, ale nie wystarczająco dobrych dla takiej szkoły. Ich programy w biznesie i edukacji są dobrze oceniane. Ile czasu zajmie zdobycie danych Barbary?
„Um… około dziesięciu minut; Mam jej akta w bagażniku mojego samochodu. Planowałam dać je mojej szkole w następny poniedziałek, kiedy Barbara się zarejestruje.
„Wiesz, wiele szkół publicznych nie przyjmie studenta zamężnego”.
„Mam to pokryte. Mój adwokat zdobył pismo od sędziego Sądu Apelacyjnego Stanu Nowy Jork. To najwyższy sąd stanu. Pismo nakazuje okręgowi szkolnemu ją przyjąć. Najwyraźniej w prawie stanowym nie ma nic, co by zabraniało studentom zamężnym, ale koszt walki z decyzją szkoły jest większy, niż wielu może sobie na to pozwolić.
„Wiem, że uczelnie nie chcą nagrań pochodzących od studentów ze względu na możliwość oszustwa, ale mogłem skłamać, że je mam”.
"Hmmm. Dobra, możesz je dla mnie zdobyć? Zadzwonię do mojego męża, kiedy cię nie będzie. Błyskawicznie wstałam z krzesła, pamiętając o szybkim pocałunku Barbary przed zniknięciem na chodniku.
>>>>>>
Pani Atkins nie marnowała czasu, podnosząc słuchawkę, gdy tylko Jack wyszedł za drzwi. Byłem zdenerwowany, gdy tam siedziałem. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę mógł tak łatwo i tak szybko znaleźć uczelnię. Słuchałem uważnie, jak pani Atkins rozmawiała z mężem.
„Dzień dobry, Roger, zrobię ci wielką przysługę i wyślę ci młodą kobietę jako potencjalną studentkę biznesu”. Kontynuowała po krótkiej przerwie. „Tak, jest tutaj w biurze, kiedy rozmawiamy. Pamiętasz ostatnią noc, kiedy opowiadałem ci o wybitnym uczniu-sportowcy, który przyszedł do mnie? Uczeń, o którym mówię, to jego żona. Mają do opowiedzenia niezwykle ciekawą historię. Za kilka minut przejrzę jej akta. Jestem pewien, że powiedzą ci, dlaczego mają jej oficjalne akta. Tak, wiem, ale w tym przypadku jestem pewien, że są prawdziwe. Możesz mnie zabrać na kolację, jeśli ci się uda. Dobra… do widzenia, kochanie.
„Czy wszystko w porządku” – zapytałem.
„Tak, Barbaro; zobaczy się dziś po południu i zorganizuje studenta, który zabierze cię na wycieczkę. Przekonasz się, że Lesley to miejsce intymne. Jest tam około 4500 studentów, ale większość z nich to absolwenci studiów niestacjonarnych, zarówno w zakresie edukacji, jak i biznesu. To są ich dwa roszczenia do sławy. Jest tylko około 1200 studentów, ale dzięki doktorantom biblioteka i inne obiekty są naprawdę bardzo dobre, podobnie jak wydział, mimo że brakuje im snobistycznego uroku, jaki ma tu wydział. Prawdę mówiąc, wielu ich instruktorów lubię bardziej niż naszych. Są bardziej przyziemni. Myślę, że spodoba ci się wycieczka. Ilu uczniów w twojej szkole?”
"NS. Claudia ma około 400 uczniów… wszystkie dziewczyny, ale jestem pewien, że to rozumiesz. Miałem kontynuować, ale Jack wpadł z powrotem do biura, podając szarą teczkę pani Atkins przez biurko.
„Wow, chyba masz oficjalne dane. Jak sobie z tym poradziłeś?
„Szwagier mojego prawnika jest sędzią. Wyjaśnił, co stało się z Barbarą i poprosił o zamówienie na nagrania. Albo mi je dać, albo mój adwokat zadzwoniłby na policję. Nie wiedzą, że mój prawnik już zadzwonił na policję i na pewno są w to zamieszani. Mogę zapytać, jaka jest twoja religia?
"Zupełnie nie; jesteśmy episkopalianami. Prawie nic nie jest dla nas grzechem. Wiem wszystko o winie katolików. W rejonie Bostonu są prawdopodobnie miliony katolików”. Przestała wtedy rozmawiać i zaczęła przeglądać zapisy Barbary. Po około dziesięciu minutach wzięła bloczek i ołówek, żeby sprawdzić kilka liczb. „Dobrze, Barbaro, obliczam twoją średnią akademicką na… 88,4 procent. W Lesley nie będziesz miał żadnych problemów. Sięgnęła do biurka i wyjęła wielokolorową mapę tego, co, jak przypuszczałam, było Cambridge. „Oto mapa okolicy. Zakreślam adres dla ciebie. To tylko trzy przecznice dalej. Zadzwonię do mojego męża, gdy wyjdziesz, a on będzie cię oczekiwał między 1:00 a 1:30.
„Jeśli szukasz dobrego, taniego miejsca na lunch, spróbuj Elsie’s za zachodnim krańcem Harvard Square. Ich gorące pastrami może być nieco tłuste, ale jest naprawdę dobre. Wystarczy skręcić w lewo na zewnątrz i iść prosto przez Plac. Skręć w prawo, a zobaczysz to po lewej stronie. Powiem mojemu mężowi, żeby ci też zaproponował pośrednika w obrocie nieruchomościami. Zna kilku dobrych w okolicy. Wstała, uścisnęła nam dłonie, a Jack wyprowadził mnie na zewnątrz w piękny słoneczny dzień.
>>>>>>
Zjedliśmy lunch u Elsie i ocena pani Atkins była na dobrej drodze. Wyszliśmy, podążając za mapą, w odpowiednim czasie, aby spotkać się z panem Atkinsem. Spotkał nas w holu i odprowadził do swojego biura. „Barbaro, chciałbym rzucić okiem na twoje akta, chociaż Sandra już to zrobiła”. Kontynuował kilka minut później po szybkim zeskanowaniu pliku Barbary. „W porządku, wszystko wydaje się być w porządku. Jeśli podoba Ci się to, co tu dzisiaj widzisz, możesz wrócić i wypełnić aplikację.”
„W okolicznościach mojej szkoły nie wiem, jak otrzymam referencje”.
„Cóż, pozwól mi usłyszeć twoją historię, a potem zdecyduję, co zrobimy”. Usiadł z powrotem na swoim krześle, ale słuchał uważnie – zatrzymując Barbarę i mnie kilka razy i mogłem powiedzieć, że miał pewne wątpliwości, dopóki nie przesunęłam teczki ze zdjęciami po jego biurku.
„Kto zrobił te zdjęcia?”
„Nie znam jego nazwiska, ale był fotografem policji w Yonkers. Plecy Barbary były tak chore, że nawet dziś rano byłam w stanie tylko dotknąć ich, aby nałożyć maść i bandaże. Nie wiem, jak poradziła sobie z podjazdem tutaj.
„Rozumiem, że poślubiłeś ją, by ją chronić”.
„Tak, proszę pana, zgadza się. Obiecałam, że będę ją kochać, pielęgnować i chronić, kiedy się oświadczyłam, więc nigdy nie pozwolę jej wrócić do tej szkoły. Niestety, jej przybrani rodzice nalegaliby, gdybym nie wkroczył.
"Przybrani rodzice? Jesteś sierotą, Barbaro?
"Tak jest; technicznie rzecz biorąc byłem podopiecznym stanu, odkąd moi rodzice zmarli, kiedy miałem trzy lata. Do tej pory miałam szczęście, że przez cały czas miałam tych samych wspaniałych rodziców zastępczych. Słyszałem kilka prawdziwych opowieści grozy o innych dzieciach.
"Tak. Hmmm. W porządku! Mam kogoś, kto czeka na zewnątrz, żeby zabrać cię na wycieczkę. Jest na drugim roku. Chodźmy ją znaleźć. Wyszliśmy do holu i wstała atrakcyjna brunetka. Pan Atkins przedstawił nas Michelle Baker, po czym zostawił nas jej. Z łatwością mogłem zrozumieć, dlaczego wybrano ją na przewodnika. Była kompetentna, energiczna i towarzyska z doskonałym poczuciem humoru. Świetnie się z nią bawiliśmy przez następną godzinę i musiałem się z nią zgodzić. Lesley było ciekawym i przyjaznym miejscem. Zostaliśmy kilkakrotnie zatrzymywani i witani przez studentów i pracowników. Po wyrazie twarzy Barbary mogłem powiedzieć, że dołoży wszelkich starań, aby się zapisać.
Była prawie piąta, zanim Barbara skończyła swój wniosek i otrzymała zgodę pana Atkinsa. „Szukam tylko powodu, żeby zabrać żonę na kolację. Powiedziała mi, że mnie zbije, jeśli cię nie zaakceptuję, ale zrobiłbym to w każdych okolicznościach. Myślę, że dobrze tu pasujesz. Polecił agenta nieruchomości w okolicy i zaznaczył adres na naszej mapie. Uścisnęliśmy sobie ręce i wyszliśmy, uszczęśliwiona Barbara, a ja z ulgą. Teraz pozostało nam tylko znaleźć miejsce do życia.
Zamiast wracać do naszego motelu w pobliskim Belmont, zawiozłem nas do Bostonu w kierunku Faneuil Hall i Durgin Park. Słyszałam o tym miejscu, kiedy byłam tu z rodzicami, ale tata nie chciał dużego posiłku. Teraz, nawet po obfitym obiedzie, głodowałem, domyślałem się z całej nerwowej energii, którą zużyłem w ciągu dnia. Najwyraźniej Barbara się zgodziła, ponieważ każdy z nas zamówił swój ogromny antrykot, gdy siedzieliśmy obok siebie na środku długiego stołu z około dwudziestoma innymi klientami. Cieszyłem się z towarzystwa i wydawało mi się, że oni też.
Kilku gości zapytało, dlaczego tu jesteśmy, od razu rozpoznając nasze nowojorskie akcenty. Wyjaśniliśmy, że jadę na Harvard, a Barbara do Lesley, co przyniosło kolejną serię pytań i komentarzy. Ale kiedy ktoś zauważył mój wzrost i zapytał, czy gram w koszykówkę, Barbara nie mogła się powstrzymać. Można by pomyśleć, że mógłbym chodzić po wodzie, aby jej słuchać, ale kiedy powiedziała słowa „All-American”, mężczyźni przy stole oszaleli. Chcieli poznać wszystkie moje statystyki i byli rozczarowani, że nie znam większości z nich. „Wiem tylko, że wygraliśmy 129 meczów i pięć mistrzostw stanowych z rzędu. Tylko to się liczy."
Potem Barbara wspomniała, że ja też grałam w baseball i poczułam ulgę, gdy pojawiły się nasze ogromne kawałki mięsa.
Gdy wychodziliśmy z restauracji, byliśmy wypchani, a jedzenie w ten sposób zawsze mnie męczy, więc zanim dotarliśmy do motelu, byłem gotowy do wypróżnienia. Barbara miała jednak inne pomysły. Pamiętasz tę część, w której powiedziała mi, że będzie mi okazywać swoją miłość w każdej minucie każdego dnia? Nie żartowała. Najpierw wciągnęła mnie pod prysznic. Było blisko w wannie – tak blisko, że soczyste piersi Barbary nieustannie wcierały się w moje ciało, gdy ostrożnie przesuwała namydlonymi dłońmi po moim torsie, a zwłaszcza po moim kutasie, który reagował silnie pomimo mojego wyczerpania. Kto by pomyślał, że branie prysznica może być taką zabawą?
W końcu Barbara wręczyła mi to, co zostało z maleńkiej kostki mydła i miałam okazję odwdzięczyć się za przysługę. Po ponad tygodniu bólu była wreszcie w stanie tolerować, jak dotykałem jej pleców. Powiedziała mi, że nadal odczuwam dyskomfort, ale to wszystko. Wcierałam maść, aż wyschła, ale bandaże nie były już potrzebne.
„Nie mogę się doczekać, kiedy znów będę misjonarzem” – szepnęła, gdy wspinaliśmy się do łóżka. „Lubię owijać wokół ciebie nogi i wciskać cię tak głęboko, jak to możliwe”. Pomyślałem, że to też świetny pomysł. Zgodnie z przewidywaniami Barbara dostała okres w sobotę, kiedy byliśmy w bungalowie. Nigdy bym nie zgadł, jak bardzo ją to podnieci. Jej jedynym ograniczeniem był brak ustny dla niej. Dwukrotnie wyssała mnie do końca, połykając każdą kroplę, jaką mogły wytworzyć moje jądra i prostata, a ja zawsze myślałem, że to dużo.
Dziś będzie kowbojka. Po pierwsze, musieliśmy jeszcze wziąć pod uwagę obrażenia jej pleców. Po drugie, Barbara pomyślała, że będzie ładniej. Pędziła do łazienki, żeby włożyć tampon, a potem wracała do mnie z mokrą myjką, żeby wytrzeć krew z mojego organu. To właśnie zrobiła prawie tuzin razy w ciągu ostatnich czterech dni, chociaż przebywanie w domu z rodzicami i siostrami znacznie naruszyło nasz styl.
Barbara ściągnęła narzutę i koc, kiedy leżałam po lewej stronie podwójnego łóżka. Ostrożnie ułożyła swoje ciało idealnie na moim, jej niesamowite piersi były łatwo w moim zasięgu, gdy jej usta szukały i znalazły moje. Jej język spędzał więcej czasu w moich ustach podczas tych sesji niż w jej. Miłość i pasja Barbary do mnie nigdy nie zawiodły. Sięgając między jej nogi znalazłem ją niezwykle mokrą i chętną. Chwyciłem wędkę i wycelowałem w szczelinę Barbary. Resztę zrobiła, zaczynając od powolnego zmysłowego rytmu.
Kusiło mnie, żeby założyć ręce za głowę, żeby się zrelaksować i patrzeć na Barbarę w akcji, ale jej jędrne piersi z twardymi, nabrzmiałymi sutkami były nie do odparcia. Delikatnie zwijałam je między palcami, masując każdą kulę, wiedząc, jak bardzo Barbara uwielbiała bawić się cyckami. Rzeczywiście, odrzuciła głowę do tyłu i wbiła tę dużą wrażliwą łechtaczkę w moje twarde mięśnie. W mniej niż minutę pieściła mnie z zapałem, rozwijając tarcie, które doprowadziło mnie do nieuniknionego szczytowania, nawet gdy tarcie na jej łechtaczce robiło to samo dla niej.
Czytałem w Raporcie Kinseya, że jednoczesne orgazmy były niezwykle rzadkie. Nie wiedziałbym tego z naszego doświadczenia, ponieważ Barbara i ja osiągnęliśmy ten cel prawie za każdym razem, a po drżeniach w naszych ciałach sądziłem, że dziś wieczorem ponownie go osiągniemy. Nagle Barbara sięgnęła po drugą poduszkę i przyłożyła ją do twarzy. Połknął jej krzyk w chwili, gdy moje biodra wbiły się w nią, z łatwością unosząc jej ciało i utrzymując je tam, aż oba nasze szczyty osłabną.
Nie chciałem owinąć Barbary w ramiona, bojąc się, że ją zranię, ale dziś wieczorem podciągnęła moje ręce do góry i objęła swoje ciało. „Cholera, Jack, ale przegapiłem to. Zawsze czułem się tak kochany w twoich ramionach. Niestety muszę wstać.” Pocałowała mnie i wyskoczyła z łóżka, truchtem do łazienki. Fascynujące było obserwowanie, jak wkłada tampon, a następnie myje pachwinę wilgotną szmatką. Barbara i ja byliśmy wobec siebie bardzo otwarci. Sikaliśmy i poruszaliśmy się przed sobą i jestem pewien, że w razie potrzeby wytarlibyśmy się nawzajem.
Barbara wyczyściła mnie, wypłukała myjkę w umywalce i wróciła, by położyć się na moim ciele, tak jak to robiła każdej nocy, odkąd zaczęliśmy się kochać. Naciągnęłam na nas koc, pocałowałam Barbarę i zgasiłam światło. Zasnęliśmy niemal natychmiast po długim, ale produktywnym dniu.
>>>>>>
Wstaliśmy wcześnie i zapytaliśmy biuro motelu, gdzie możemy znaleźć porządne śniadanie. Wysłali nas drogą do dużego centrum handlowego, gdzie w budynkach gospodarczych było kilka restauracji. Znaleźliśmy taki, który przypominał jadłodajnię – cóż, była to najbliższa rzecz, jaką mogliśmy znaleźć. Założyłem, że w Massachusetts obiady nie są aż tak duże. Jedliśmy obficie, nie wiedząc, co możemy znaleźć na obiad.
Podążając za naszą mapą, dotarliśmy do biura pośrednika nieruchomości tuż po dziewiątej. Sara Kline była kobietą po czterdziestce i było oczywiste, że pochodzi z jej akcentu. Miała kilka pomysłów, które okazały się pomocne. Zasugerowała, żebyśmy zajrzeli do sąsiedniego Somerville, pobliskiej osiedla robotniczego, ponieważ wartość nieruchomości była tam nieco niższa, a także, abyśmy pomyśleli o zakupie, jeśli planujemy być tutaj przez co najmniej cztery lata. „Jestem pewien, że zdajesz sobie sprawę z problemów z wynajmem. Kiedy odchodzisz, nic nie dostajesz w zamian. Z drugiej strony, jeśli kupujesz, jesteś odpowiedzialny za utrzymanie domu i podwórka. Tutaj oznacza to odśnieżanie dużej ilości śniegu”.
Prowadziła nas przez ponad trzy godziny, najpierw pokazując nam kilka mieszkań. Były bardzo takie, jak opisała pani Atkins. Korytarze były zaśmiecone, az mieszkań dobiegała głośna muzyka, mimo że było dopiero przedpołudnie. Następnie pokazała nam kilka domów do wynajęcia. Chociaż byli cichsi, wszyscy byli w kiepskim stanie fizycznym, a jeden z domów miał werandę, która, jak byłam pewna, zawaliłaby się pod moim ciężarem.
W końcu pokazała nam cztery domy, które były na sprzedaż. Przypomniało mi się kilka rzeczy, o których mówili moi rodzice, kiedy patrzyli. Sprawdziłem plany pięter, wiedząc, że nic, na co patrzyliśmy, nie byłoby idealne. Chcieliśmy mieć trzy sypialnie – dość dużą dla pana i jedną na gabinet. Trzecią możemy wykorzystać do przechowywania lub jako pokój gościnny na wypadek, gdybyśmy mieli małego gościa na weekend. Wiedziałem, że Carole chętnie przyjedzie na kilka dni. Chciałem też przynajmniej półtorej kąpieli, a kuchnia z jedzeniem byłaby plusem. Dwie pierwsze, które widzieliśmy, były za małe. Jeden miał stare okna bez działających okien burzowych. Ich wymiana byłaby dużym kosztem. Druga miała okropne ciśnienie wody, a trzecia sypialnia była mniejsza niż szafa w sypialni Big C. Pomogło to, że pracowałam latem i weekendami dla mojego taty. Sprawdziłem całą instalację wodociągową, aby upewnić się, że jest do zaciągnięcia z miedzianymi rurami zasilającymi i odpadami ocynkowanymi i żeliwnymi. Sprawdziłem też armaturę — zlew, umywalki w łazienkach, toalety i wanny.
Trzeci dom był dużą poprawą. W kuchni znajdował się mały kącik, w którym mogliśmy jeść przez większość nocy, a główna sypialnia miała wymiary dwanaście na piętnaście — wystarczająco duża, by z łatwością obsłużyć większość zestawów mebli do sypialni. Pomiędzy kuchnią a salonem znajdowała się również mała toaleta – umywalka i toaleta. Miał pełną piwnicę z przyzwoitym palnikiem olejowym, który został wymieniony zaledwie pięć lat temu. Znajdował się na niewielkim wzniesieniu, aby woda ze śniegu lub deszczu spływała z domu. Działka była mała, ale to była norma w Somerville.
Czwarty dom był w porządku – lepszy niż dwa pierwsze, ale nie tak dobry jak trzeci. Pani Kline powiedziała nam, że mąż został przeniesiony i że są chętni do sprzedaży. Prosząc o 18 500 dolarów, zaoferowaliśmy 16 500 dolarów. Wiedziałem, że wrócą z kontrofertą, a my złożymy kolejną, zanim się ustalimy. Skąd mogłem to wiedzieć? Miałem dwa błyski podczas jazdy samochodem.
Wcześniej, kiedy właśnie weszliśmy do jej biura, pani Kline zapytała, czy moglibyśmy poradzić sobie z kredytem hipotecznym na wszystkie inne wydatki, które ponieślibyśmy. „Myślę, że w drodze powrotnej zatrzymamy się w Narragansett, abym mógł wygrać wystarczająco dużo na rok”. Barbara zaśmiała się z wyrazu twarzy pani Kline, więc pokrótce opisałam swoją osobistą historię, udowadniając swoją rację, przesuwając jej kubek z kawą po stole. Zostawiłem 100 dolarów depozytu na dom przed wyjazdem o 2:25 tego popołudnia. Zdecydowaliśmy się na ciasto i lody zamiast zjeść duży późny lunch, po czym wróciliśmy do motelu, aby móc zadzwonić do domu.
Chcieliśmy podzielić się naszą ekscytacją, a moja rodzina była całkowicie zachwycona dla nas obojga. Powiedziałem im, że jutro pojedziemy do domu – w czwartek – ale może nie dotrzemy do piątku, ponieważ zamierzamy się zatrzymać na Rhode Island. Kiedy podzieliłem się naszymi planami z tatą, zapytał, czy mógłbym postawić dla niego kilka zakładów. Oczywiście zgodziłem się.
Po raz kolejny pojechałem do Bostonu, ale tym razem do słynnej restauracji z owocami morza w porcie. Barbara powiedziała mi, że nigdy nie próbowała homara. „Zawsze było za drogie i nie było nas na to stać. W rzeczywistości rzadko jedliśmy poza domem”. Byłem zdeterminowany, aby to zmienić. Pan Atkins powiedział nam, że planuje zabrać żonę do wspaniałej restauracji z owocami morza w porcie, więc właśnie tam jedziemy. Tam usiedliśmy na wygodnych skórzanych fotelach przy stole z widokiem na port. Byliśmy wcześnie, przyjechaliśmy o piątej, żeby mieć pewność, że dostaniemy dobry stolik. Barbara poprosiła mnie, żebym dla niej zamówiła. „Zjemy zupę z małży, sałatkę z sosem winegret i dwufuntowego homara – gotowane na parze – z pieczonym ziemniakiem i kolbą kukurydzy”.
Posiłek był fantastyczny i byłam bardzo zadowolona, gdy Barbara pokazała jej radość z pierwszego kęsa delikatnego homara na parze. Barbara była zachwycona w drodze do domu. „Mam nadzieję, że możemy to zrobić jeszcze raz, Jack. Uwielbiałem ten posiłek… naprawdę mi się podobał. Zupa była pyszna i sałatka też mi się podobała, ale homar był nie z tego świata. Myślę, że to najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek jadłem”. Obiecałem jej, że zrobimy to wiele razy w przyszłości, zwłaszcza gdy mieszkaliśmy w Nowej Anglii. Już wyobrażałem sobie, że pojadę do Maine na romantyczny weekend.
Następnego ranka najpierw pojechaliśmy do księgarni Lesley, gdzie kupiliśmy koszulki i bluzy, a następnie zatrzymaliśmy się w Harvard Coop, gdzie powtórzyliśmy zakupy ze sprzętem Harvarda. Oczywiście pamiętaliśmy o moich siostrach i rodzicach, włączając ich do naszych zakupów. Z ramionami obładowanymi torbami zatrzymaliśmy się w Biurze Przyjęć, aby podziękować pani Atkins za jej pomoc. Kiedy już mieliśmy wszystko schowane w bagażniku, wyruszyliśmy na południe, zaczynając o jedenastej, tym razem jadąc autostradą New England Thruway – I-95 – która, jak wiedziałem, zbliża się bardzo blisko toru wyścigowego Narragansett.
Oczywiście musieliśmy pokazać dowód tożsamości, ale miałem paszport, głównie dlatego, że było na nim moje zdjęcie, więc nie było wątpliwości, że jestem tym, za kogo się podaję. Nie kupiłem gazety, ale to nie byłoby konieczne. Te same wyniki uzyskałem z formularza wyścigowego, który kupiliśmy, gdy weszliśmy do restauracji na torze. Nic nie dostałem w pierwszym wyścigu, ale udało mi się w drugim, obstawiając konia, który wypadł po kursie 12 do 1. Obstawiam dziesięć dla nas i dziesięć dla taty. Z każdego biletu wróciliśmy w wysokości 132,60 USD. Pieniądze taty trzymałem w lewej kieszeni, a nasze w prawej.
Wystartowałem z trzeciego wyścigu, ale postawiłem na czwarty i piąty, mimo że nie dostałem żadnych błysków. Zawsze stawiałem i przegrywałem co najmniej dwa razy, aby uniknąć podejrzanych urzędników na torze. Obstawiam dwadzieścia w szóstym wyścigu dla nas i dla taty, otrzymując przyzwoity zwrot w wysokości 392,20 $ za każdy zakład. W dziewiątym wyścigu zarobiliśmy nasze prawdziwe pieniądze, obstawiając dokładnie – dwadzieścia dla nas i dziesięć dla taty przy ponad 1900 do 1. Musiałem udać się do biura wspólnego wzajemności po odbiór, biorąc dwa poświadczone czeki zamiast gotówki, która byłaby nieporęczna i prawdopodobnie niebezpieczna. Mimo to poprosiłem i otrzymałem eskortę bezpieczeństwa do naszego samochodu. Opuściliśmy tor tuż po piątej, wracając do domu trzy godziny później — mając mnóstwo czasu na rozdanie prezentów moim siostrom i gotówki moim wdzięcznym rodzicom. Dowiedzieliśmy się wtedy, że zarówno porucznik Flanagan, jak i pan Silverman chcieli, abyśmy zadzwonili do nich jutro rano, chociaż będzie to sobota.
Barbara i ja wzięłyśmy prysznic i weszłyśmy do łóżka, kiedy mnie do siebie przyciągnęła. „Kocham cię, Jack i jeśli nauczyłem się czegoś w ciągu ostatniego tygodnia, to tego, że życie z tobą nigdy nie będzie nudne”. Potem pokazała mi jeden z największych powodów. Zasnąłem natychmiast, gdy ze mną skończyła. Moja miłość mnie wyczerpała.
>>>>>>
Zadzwoniłem do porucznika Flanagana o 9:30 następnego ranka, zdając sobie sprawę, że numer, który podał mamie, był inny niż którykolwiek z tych, z których kontaktowałem się z nim w komendzie policji. Nie byłam więc zdziwiona, gdy telefon odebrało małe dziecko. – Cześć – zacząłem. „Nazywam się Jack French. Twój tata poprosił mnie, żebym do niego zadzwoniła pod ten numer.
Ledwie skończyłem mówić, kiedy usłyszałem, jak młody chłopak krzyczy: „TATO! TO TEN GOŚĆ, O KTÓRYM NAM POWIEDZIAŁEŚ!”
„Cześć, Jack… przepraszam za to.”
— Nie ma potrzeby przepraszać, sir. Mam trzy młodsze siostry i gdyby najmłodsza, Carole, odebrała telefon, usłyszałbyś prawie to samo.
„Zadzwoniłem do ciebie w sprawie twojego wystąpienia w wielkiej ławie przysięgłych. Jak mija środowy poranek dla ciebie i Barbary?
– W porządku, poruczniku. Barbara zapisze się do szkoły w poniedziałek rano i jestem pewien, że nauczyciele będą bardzo uczynni. Gdzie musimy iść? Będziesz tam, żeby się z nami spotkać?
„Myślę, że najlepiej będzie, jeśli spotkasz się ze mną w siedzibie głównej, a potem zabiorę cię do sądu, gdzie spotyka się wielka ława przysięgłych. Jest stary i nie używamy go już do spraw kryminalnych, ponieważ cele więzienne nie są aż tak bezpieczne. Jaka jest dla ciebie dziewiąta?
"Będzie dobrze. Około 7:45 zabiorę Barbarę do biura i przekażę sekretarce naszą notatkę. Jeśli wyjedziemy o 8:15, powinniśmy być trochę wcześnie, ale nigdy nie wiadomo, kiedy panuje ruch w godzinach szczytu.
„Dobrze, Jack… w takim razie do zobaczenia.” Rozłączył się i zadzwoniłem do pana Silvermana. Wiedziałem, że jego dzieci są starsze, więc wcale się nie zdziwiłem, gdy sam odebrał telefon. Po zwykłych przygotowaniach zabrał się do rzeczy.
„Znalazłem ci dom do wynajęcia do końca roku szkolnego. Właściciel będzie w Little Rock służbowo przez cztery miesiące. Chce poznać ciebie i Barbarę. Słyszał o tobie, ale myślę, że chce być uspokojony. Dał mi numer i adres. Rozpoznałem, że to tylko około pół mili od szkoły.
Poświęciłem kilka minut na przywołanie Barbary, po czym wybrałem numer pana Grovera. Przedstawiłem się i rozmawialiśmy przez kilka minut, zanim zapytał, czy moglibyśmy wpaść później tego ranka. Umówiliśmy się o jedenastej i rozłączyłem się. „Spotkamy się z właścicielem domu o jedenastej. Mieszka niedaleko liceum, więc myślę, że nic nam nie będzie, jeśli wyjdziemy około 10:40.
„Jestem trochę zdenerwowany, Jack. A jeśli nas nie lubi?
„Wtedy moja rodzina zostanie z nami”. Carole śmiała się, podczas gdy moi rodzice dawali występ z fałszywymi grymasami, które nigdy nie zdobyłyby Oscara. Potem Barbara zrobiła to, co zawsze robiła – pocałowała mnie.
Punktualnie o 11:00 zapukałem do drzwi domu pana Grovera. Otworzył drzwi i zaprosił nas do środka. „Dużo o tobie słyszałem, John, ale chciałbym, żebyś opisał siebie i dlaczego chcesz wynająć mój dom”.
„Ok, jestem pewien, że wiesz, że jestem w ostatniej klasie liceum. Oprócz gry w piłkę nożną, koszykówkę i baseball jestem również bardzo poważnym uczniem. Z łatwością dostanę pożegnanie i zostałem przyjęty na Harvard. To tam Barbara i ja spędzaliśmy większość tygodnia — szukaliśmy miejsca, w którym moglibyśmy mieszkać i, miejmy nadzieję, skierować Barbarę we właściwym kierunku, aby znaleźć uczelnię, do której mogłaby uczęszczać.
„Jak się pogodziłeś?”
„Bardzo dobrze, sir; kobieta w biurze rekrutacyjnym wskazała nam Uniwersytet Lesley, który jest bardzo blisko Harvardu, a jej mąż, który pracuje w biurze rekrutacyjnym Lesley, polecił nam agenta nieruchomości. Znalazła nam dom, który jestem gotów kupić w pobliskim Somerville.
„Kupujesz dom? Skąd pochodzą te wszystkie pieniądze?
„Pieniądze nigdy nie były dla mnie problemem. Muszę ci trochę opowiedzieć o mojej historii. Mój mózg zmienił się dramatycznie, kiedy w wieku ośmiu lat uderzył mnie piorun. To dało mi kilka interesujących umiejętności. Po pierwsze, moje IQ wzrosło o 76 punktów, mimo że wcześniej było wysokie. Mogę też robić takie głupie rzeczy”. Wyciągnąłem rękę i wpadł w nią jego pogrzebacz. Patrzył zdumiony. „Zarobiłem trochę pieniędzy, gdy miałem osiem lat i dobrze je zainwestowałem. Kupiłem IBM, gdy cena akcji wynosiła około 5,00 dolarów. Od tego czasu podzielił się trzy razy, a teraz jest prawie pięćdziesiąt. Mam też kilka innych inwestycji, które wypadły równie dobrze. Mogę zapłacić z góry, jeśli chcesz, a nie co miesiąc.
„A co z imprezami? Myślę, że młody człowiek taki jak ty będzie cieszył się aktywnym życiem towarzyskim”.
„Barbara i ja spotykaliśmy się od miesięcy iw tym czasie poszliśmy na jedną imprezę – sylwestrową. Moglibyśmy zabawiać, ale byłby to mały tłum, najprawdopodobniej tylko moi koledzy z drużyny koszykówki i ich dziewczyny na kolację i telewizję później, ale nie impreza i nikt inny. Barbara i ja mamy po osiemnaście lat, ale nie pijemy. Wypiliśmy jeden kieliszek szampana na przedstawieniu na Broadwayu w grudniu, ale to wszystko.
– Musiałbym wyprowadzić cię z domu do pierwszego lipca.
"Żaden problem; Przewiduję, że po zakończeniu szkoły pojedziemy do Massachusetts. Musimy kupić łóżko, meble, biurka i myślę, że przydadzą się też nowe dywany. Musimy to wszystko zrobić przed rozpoczęciem szkoły we wrześniu”.
„Ostatnia sprawa — ty i twoja żona… rozumiem, że musiałeś się ożenić”.
– Nie wiem, skąd wziął się ten pomysł, panie Grover, ale się mylisz. Zaproponowałam, że poślubię Barbarę, bo została ciężko pobita… lepiej opisała ją wychłostana przez jedną z sióstr w jej szkole. Nastąpiło zamieszanie, gdy inne dziewczyny zobaczyły jej pierścionek zaręczynowy. Zakonnica odebrała go od Barbary i około południa Barbara poprosiła o zwrot. Zamiast tego zakonnica złapała ją, wciągnęła do klasy i bezlitośnie biła, aż była w stanie się wyrwać. Nie było mowy, żebym pozwoliła jej wrócić do tej szkoły, więc wkroczyłem i poślubiłem ją. Teraz będzie mogła chodzić ze mną do liceum, gdzie będę mógł ją chronić.
„W porządku, możesz tu zostać, ale jako ubezpieczenie oczekuję depozytu w wysokości 1000 USD”.
"W porządku. Poproszę mojego adwokata o sporządzenie umowy. Dostaniesz go do poniedziałku po południu. Uścisnęliśmy sobie ręce i wyprowadziłem Barbarę do samochodu.
„Dom wygląda ładnie, Jack.”
“I’m sure it is, but I doubt we’ll live there. He doesn’t want to do it. He was looking for an excuse not to. He also thinks he can cheat us out of a thousand dollars. Once he gets his hands on that money we’ll never get it back.”
“Can he do that?”
“He’ll come up with some phantom problem and we’ll have to go to court to get it back. It’s a good location, but I’m sure Mr. Silverman will advise us not to get involved.”
Sure enough, that’s exactly what he told me. “Stay away from that jerk, Jack. We’ll find something else.” And he did. By Wednesday the real estate agent he was using had found us a house to share with a widow. She was pleasant and offered to cook our meals for a small fee if I would agree to maintain the yard and her flower beds. It was a winning proposition for both of us. She—Mrs. Mazzone—had a bedroom and bathroom on the first floor along with the kitchen and living room that she was willing to share while Barbara and I had a good-sized bedroom, bath, and a smaller room where we could study on the second.
>>>>>>
Barbara and I walked into the high school main office at 7:45 Monday morning where we were greeted by Mrs. Cecil. “Morning, Jack…and you must be Barbara. I know that Mr. Wickers isn’t too happy, but I think what you did was wonderful.”
“Thanks, Mrs. Cecil. Here are Barbara’s records and here’s a note in regard to Wednesday.”
“You’re appearing before the grand jury? O mój! I guess that really will be a legal excuse, won’t it?” Then she laughed and her laugh brought our asshole principal out from his office.
“I’m not very happy with you, Mr. French!”
“I really don’t care, Mr. Wickers. I want Barbara to be here and she is. I’m taking her down to see Mrs. Costello now. You’ll find out soon enough what kind of person she is.” I took Barbara by the arm and led her away.
“Oh, Jack—I’m so sorry. I’m nothing but trouble for you.”
I pulled her into the lobby where there were several large pillars. Standing behind one I told her, “I don’t ever want to hear you say that again. I love you, Barbara, and I’m thrilled to be married to you. Wickers is a pretty good principal most of the time, but he’s also a real asshole sometimes and this is one of those times. Mr. Silverman saw the superintendent last week and he passed the word down to Wickers. His reaction is exactly what I thought it would be.” I leaned down for a quick kiss that, fortunately, was unobserved and walked Barbara down the hall to see Mrs. Costello, the guidance counselor.
Unlike Mr. Wickers she was warm and welcoming. She spent a few minutes asking Barbara what she was studying at St. Claudia’s. Then she created a schedule for Barbara. She would be in my homeroom and my English and history classes, but while I was taking calculus she was taking advanced algebra and she was also taking chemistry instead of physics. Spanish 3 and physical education rounded out her schedule.
We were walking to the lockers when she asked me, “What is physical education?”
“It’s a chance to get good and sweaty in the gym. I’ll have to ask Mom where to get a gym suit for you. Maybe Angela has one that will fit you. Let’s find your locker. I think it’ll be right across the hall from mine.” It was, and it took me a minute or two to show her how it worked. In that time several of my classmates came over to say hello and welcome Barbara to the school. We were only a minute late to homeroom and we were all amused when Mrs. Snyder asked Barbara if she was related to me.
“We’re not blood relatives, Ma’am. We have the same name because we’re married.” Mrs. Snyder was shocked and everyone chuckled, remembering that all-out laughing wasn’t appropriate in school.
I made a brief explanation, telling her that all would become clear within the next month or so then Barbara took a seat near the rear of the room where there was an empty seat. This was a big room—big enough to hold every senior in the school. That came in handy when we had to make announcements to the class or discuss some class activity.
I was headed to physics first period while Barbara had Spanish. Marlene offered to help her find the classroom. We parted with a quick hug and the next time I saw her was fourth period in English with Mrs. Wohl. By then she knew all about Barbara’s presence. She added Barbara to her roll book and told her to take a seat wherever she could find one. Marlene was sitting next to me and got up to allow Barbara to sit there while she found another seat a few rows back.
You’d be disappointed if you thought there would be any shenanigans between us. We had plenty of that at home and our situation with Mrs. Mazzone was better than we had anticipated. “I know you were married only two weeks ago and, believe it or not, I was young once too so don’t worry about making a bit of noise at night. I’m sure you get my meaning.” We did and we still made love every night and many mornings, too. In return we always received a beaming smile from our landlady.
We actually attended one class Wednesday morning before leaving school for our drive to the Yonkers P.D. Lt. Flanagan was waiting for us and whisked us into his sedan only a minute later. He was all business as he described what would happen. “I’ll have to testify first. Basically, the district attorney handling the case will ask a simple question and it will be our responsibility to flesh out the answer. Don’t embellish and be honest in what you say and all will go well. Relax and don’t be nervous. There is no cross examination at the grand jury. Did I explain that to you?”
“Yes,” I said with a little chuckle. “I think you’re even more nervous than we are.”
“If I am it’s for Barbara. I’m sure she doesn’t like reliving that horrible experience.”
“You’re right, Lieutenant, but if it will help stop those atrocities I’ll tell the story a thousand times.”
“You’re a brave young woman, Barbara. I’ll try to get Jack to testify first so he can be with you while you testify.”
I hadn’t realized that we had to go all the way to White Plains, the county seat, so it was almost 10:00 by the time we had arrived. Lt. Flanagan led us inside until we were stopped by several court officers who wanted to see our ID. Flanagan flashed his badge and ID card and Barbara and I pulled our wallets to show our driver’s licenses. Only after emptying our pockets and Barbara’s purse were we allowed to pass. I was somewhat concerned until Lt. Flanagan assured us that it was to insure privacy and confidentiality of the grand jury’s proceedings.
We were about halfway down the hall when a door opened and we saw a woman I guessed was in her mid-thirties approach us. She greeted Lt. Flanagan who introduced her as ADA Linda Koslowsky. We shook hands and she reviewed what would happen even though Lt. Flanagan had just done that in the car. She agreed to the order he had suggested, telling us not to become anxious due to the delay. “The grand jury is always deliberate,” she said with a chuckle. “By deliberate I really mean slow. Not only do I ask questions, but they sometimes do, too and their questions can really go far afield of the issues. But this is the process we use and it’s been in existence for hundreds of years so it must work.” With that she led Lt. Flanagan away.
Barbara and I sat in the uncomfortable seats for more than an hour until she reappeared to bring me into the room. I kissed Barbara and walked in, showing my surprise when the door locked behind me. There were a lot of people seated in rows that rose in four tiers. I thought that there were at least forty, but that was just a guess. A clerk approached and I was sworn in. That was when I first noticed the judge off to the left of the jury. Once seated, the ADA asked for my name, address, age, and a few facts about my high school experiences.
I described both my academic and athletic achievements; I was a bit taken aback when one of the jurors asked if I was the one who had made All-American. “Yes, sir; that was me. I was named All-American the past two seasons.” Then Mrs. Kozlowski questioned me about my involvement in the case at hand. I explained how and why I had proposed to Barbara and I described the ring in detail—size and color of the stone, its quality, and the type of setting and band. Lt. Flanagan had already produced the receipt and I stated clearly that it was the one I had received from Harry Winston in Manhattan. I couldn’t testify about what had occurred in the school. Barbara had to do that, but I did tell about volunteering to go to the school office wearing the wire that could record the conversation.
We listened to the tape in the school office and I swore that it was an honest and complete record of what had transpired. I answered several questions from the ADA and several more from some jurors. Then I repeated with the same set of questions about my visit to Monsignor Moran. I was about to step down when one elderly woman asked why I had married Barbara. “First of all, I love her very much and have almost from the moment we met. She’s an incredible person. Secondly, I felt that I had to protect her. Her foster parents are very caring people, but they are blind to any wrongs that may be committed by the leaders of their church. They still have difficulty believing that Barbara was whipped by this nun even after viewing the photographs you have seen this morning. They would have forced her to return to that school where she might have been further tortured. Would you have allowed someone you loved to endure that kind of treatment? I knew that I wouldn’t and couldn’t.” I was excused from the stand, but was not required to leave the room. Instead, I stood just inside the door where I hugged Barbara as soon as she stepped in. I could see that she was frightened and that nothing I could do would calm her.
She had just taken the oath when the jury forewoman spoke. “I can see that you’re nervous. You have nothing to fear, my dear. We are here to help you, not hurt you. Just tell us what happened to you. Tell us everything. Will you, please?” Barbara seemed more relaxed when she sat and I reached out to take her hand. Barbara responded now to the questions from Mrs. Kozlowski, slowly rebuilding the events of that fateful Monday. She seemed to gather herself as she spoke. I could feel her strength in her hand grow as she progressed from the theft of her ring to the horrendous beating she had received at the hands of the nun who should have been her caring teacher. She told how she drove frantically to my parents’ house, how my mother had phoned the school and how I had responded immediately. She described her experience in the emergency room and how I had cared for her afterwards.
Barbara was excused after she had testified for an hour. ADA Kozlowski thanked us for our time and testimony. “I have no doubt that there will be indictments against all three of these monsters. I know these people. Half of them are Catholic and they hate the thought that their priests and nuns would behave in such a despicable and unchristian way. I’ll be in touch with you by Friday, Lieutenant. I think you can plan to act within the next week.” She thanked us again and Lt. Flanagan led us back to his car.
“I’ll take you out to lunch then I think you should go home and rest. You’ve been through a meat grinder, Barbara. You’re a very brave young woman.” I gave him our new phone number, the one we’d had installed in Mrs. Mazzone’s home even though she had tried to convince us to use hers as our own. I drove Barbara back to what was for now our home and put her to bed, lying with her until she was asleep then I rose and went downstairs to speak with Mrs. Mazzone.
“It must have been very difficult for her.”
“It was. She’s much braver than I could ever be. To relive those horrible moments over and over; I think she can feel the lashes of that whip even worse than she did that infamous day. I can’t wait for this horrible episode to be behind us. That’s one of the reasons why I want us to move to Massachusetts. She needs to be busy, studying as well as building our life together. She needs more work than high school can provide.”
“She needs time more than anything else. I thought I would die when my dear Louis passed away. Now, almost three years later I know that I still love him, but we were not meant to grow old together. I still miss him, especially at night when I am alone, but it gets easier every day. The same will happen with Barbara. Just be sure to be there always for her.”
“You need never worry about that.”
>>>>>>
The next three months passed swiftly, but not without a number of spectacular highlights. Barbara made her way into the yearbook—just barely when I phoned Carolyn who was the editor the afternoon after her beating. There was an April 1 deadline unless we were willing to pay a penalty. I phoned a local photographer and made arrangements for her to be photographed and for the photos to be rushed to Carolyn’s home. I trusted her to pick the best, although they were all excellent. I also knew that Carolyn would write something appropriate, in consideration of her late enrollment. She did exactly that, noting that Barbara’s most outstanding senior moment was, “Kissing my husband Jack after winning the state basketball championship.” Funny—that was my most outstanding moment, too.
It was only six days after our appearance before the grand jury that Lt. Flanagan and a squad of police appeared at St. Claudia’s School. There were arrests—Sister Mary Theresa in the main office and Sister Mary Patrick removed kicking and fighting from her classroom immediately—and two others after the records so vainly kept by a series of self-serving principals had been examined. Also found was a small treasure of purloined jewelry in the desk and dresser of Sister Mary Patrick as well as the three other nuns—baubles stolen over the decades from innocent and unsuspecting students and their families. Barbara’s ring was in Sister Mary Patrick’s desk. The blood-soaked whip was easily found on a hook in her closet.
Lt. Flanagan then took a small group of officers to the archdiocese offices to arrest Msgr. Moran. The list of charges went on for four pages, rivaling only those of the two nuns. Not surprisingly, the Cardinal denied any knowledge of the allegations. Barbara and I watched almost everything on the six o’clock news that evening, declining an invitation from the District Attorney to witness the arrests.
As I had anticipated, Stanley Silverman instituted a class action lawsuit on behalf of the three hundred and seventy-six victims, some of whom were old enough to be grandparents now, using the list to identify and locate them. The suit claimed compensatory damages of more than eight hundred million dollars and unspecified punitive damages. He held a major press conference on the steps of the State Courthouse in which he fervently expressed his ire at the actions of the so-called professionals parents had entrusted with their daughters. He wanted Barbara and me there, but we politely declined. We’d done enough.
I had always gone fishing over the Memorial Day weekend so when I asked if I could use the bungalow my parents agreed immediately. We were at dinner two Sundays prior and Carole actually begged to join us. “I think that Jack and Barbara would enjoy some time alone,” Mom told her. But Barbara and I had anticipated her request and agreed if we could get Carole out of school a bit early on Friday afternoon. Thus, Barbara drove from school to my parents’ home on Thursday to get Carole’s clothes for the weekend then she drove into Tuckahoe to get me after our game.
Unfortunately, we weren’t going to the playoffs. I’d had a good year on the mound, pitching my way to a 4-1 record and a 2.05 ERA while batting for a .420 average on exactly 21 for 50. Our other two pitchers, however, had losing records and of my teammates, only Tony had a decent batting average. Even Eli who had made All-County with me last year had been mired in a season-long slump, barely batting .200.
We left the high school at 2:00 and picked Carole up only five minutes later. She was elated to be with us and we always enjoyed being with her, too. We reached the bungalow by four, stopping in nearby Rocky Point to pick up some hooks and sinkers as well as a dozen sand worms, the preferred bait for blackfish in the spring. Blacks live in rocky areas so the north shore of Long Island is almost ideal with the millions of rocks large and small pushed down from New England by the ancient glaciers.
The first thing I did was strip the monofilament from my spinning reel and re-spool with new twenty-pound test mono. When that was done I took my two girls out for a quick dinner—pizza. Mom knew that we were now practicing Lutherans so meat on Friday was not only acceptable, it was the norm. We had a special dispensation as a result. Carole liked pepperoni while I liked sausage. Barbara, ever the diplomat, would accept both so we ordered a large half and half and a couple of Cokes. Getting to the restaurant early meant we could eat quickly and get back to try fishing while there was still daylight.
I made my first cast and stood still, my long rod resting on my thigh. Barbara and Carole amused themselves by playing tag. Somehow Carole was always able to catch Barbara, but Barbara had the utmost difficulty catching her eight year-old sister-in-law. They were laughing like crazy when I had my first bite. This kind of fishing takes patience. The first tug occurs when the fish mouths the bait. Strike then and you’ll catch nothing. You’re only pulling the hook out of the fish’s mouth. I’ve done this for years so I was ready for the second powerful tug. A strong pull on the rod set the hook. I always file the point so it’s razor sharp. Blackfish have thick fleshy lips so a sharp hook is a real advantage. I pulled it easily to the shore, knowing as I did that I would release it. Sure enough it was a lightweight. It was only out of the water for seconds before it swam away.
The fishing was great for the next hour as I caught and kept two fish over five pounds—a gift for Mrs. Mazzone. I cleaned them at the water’s edge, removing the head and the entrails then turning the knife over and scraping it against the scales to remove them. Finally, I used an old set of kitchen shears to remove the fins. I washed my hands and my tools and we were ready to hike up the path. I’d never found walking up the path at night to be terribly difficult because there was usually ambient light from the moon and stars. It was really dark once we were under the trees, but the path was surprisingly easy to see because of the contrast between the white sand and the dark green plants that appeared black at night. Barbara got Carole ready for bed while I washed the fish, dried them with a clean rag then wrapped them in aluminum foil for the refrigerator.
We hugged and kissed Carole as we tucked her in and then she asked the big question, “Barbara, where are you and J.J. going to sleep?”
“Right over here in Jack’s bed.”
“Both of you? In that little bed?”
“Yup! And there will still be room for you in the morning. Okay?”
Apparently it was because Carole smiled, hugged Barbara and me one last time and rolled over to sleep. Barbara and I retreated to the living room where we sat quietly reading some of my parents’ extensive library of paperbacks. Only when we were sure that she was soundly asleep did we shower and make love, with Barbara seated securely on the kitchen counter, me standing between her legs. Barbara had taken a small towel from the linen closet to stifle her usual orgasmic scream. We retired as we did every night with Barbara’s head on my chest and her leg over my thigh. There was one huge difference though—we were wearing t-shirts and gym shorts because of Carole’s presence.
We fished again on Saturday, this time with my friends, but at night we took Carole to the drive-in movie in nearby Rocky Point. She played in the playground before the movie and enjoyed the cartoons, but lay down on the rear seat under a small blanket once they had ended.
We took Carole with us to the Lutheran church with Mom’s blessing then fished all Sunday afternoon. Blackfish are funny. Sometimes you can fish all day and catch nothing, not even getting a single bite. Other times you can’t reel the fish in fast enough. The afternoon was a washout, but after dinner it was hotter than I’d ever seen. I must have caught twenty fish and my buddies caught even more. Mrs. Mazzone was delighted with the fish we brought home to her, treating Barbara, Carole, and me to dinner the following evening.
And then, of course, was the wedding. Setting up the actual ceremony was a breeze, but the catering hall? Yeah…good luck with that. Everything that was worth anything had been booked six months or more in advance. So it was that we met with my parents after Sunday dinner in early April. “I can only see two alternatives, Jack,” my dad explained. “Either we put up a big tent on the side lawn here at home or you book the fire department.”
“Of course,” I said as I began to explain to Barbara. “The upstairs at the fire department has a big open room with a commercial kitchen and they’ve held dozens of catered affairs there.” Dad told us that he would make the booking then all we’d have to do was contract with a catering firm. I was on the phone less than five minutes later, striking gold with the first call to Keens Steakhouse in Manhattan.
Barbara and I handled the invitations and in addition to saying yes or no we asked each guest what they wanted to eat—grilled ten-ounce prime filet or steamed two-pound lobster. Then we had to deal with the florists and dresses for Barbara, Carole, and two of her closest friends—Marlene and Carolyn. Thank God all the guys had to do was rent a few tuxes; that was the easiest part of the planning. That we scheduled for Friday afternoon and evening the week before graduation was just about perfect.
Mom, Aunt Debbie, and three of our neighbors managed all of the set-up that morning while Barbara and I were in school taking final exams. Afternoon beauty salon appointments for the women and haircuts, shaves, and manicures for the guys gave us just forty-five minutes to dress and get to the church while Barbara and the other women piled into the limos.
I had given Barbara her own credit cards just in time to pay for the dresses and lunch in Manhattan. All told Barbara spent three days selecting and fitting although I suspected she was more interested in eating out in the city than the actual shopping.
The day of the wedding was perfect—sunny with temperatures in the low eighties as Eli and I stood near the altar of the Lutheran church with Pastor Moody. The hundred guests were all seate