Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Słodka niewinna Heather, cóż, nie taka niewinna, jak mogłoby się wydawać.
"O czym myślisz?" Pytam Heather: „a ty?” Piorunuję wzrokiem pana Edwardsa.
„Nic tu nie widziałeś, Josh!” Próbował mnie zbesztać, z poważnym wyrazem twarzy.
Wybuchłem śmiechem, „och, widziałem mnóstwo, panie Edwards! Nie mogę uwierzyć w to, co widziałem, ale widziałem!” Odpowiadam z niedowierzaniem, wchodząc do klasy i kierując się do mojego stolika, gdzie leży moja książka. W pokoju zapadła cisza.
Gdy zmierzałem w stronę drzwi, pan Edwards odezwał się ponownie, ale był cichszy i bardziej nieśmiały. „Co zamierzasz zrobić?”.
Zatrzymuję się przed drzwiami i myślę sobie przez chwilę. Odwracając się do nich twarzą w twarz. „Zamierzam mieć wspaniały weekend, panie Edwards, baw się dobrze i nie martw się, odrobię pracę domową na poniedziałek!” Mówiąc to, kłaniam się sarkastycznie i trzaskam drzwiami, wychodząc.
Wychodzę ze szkolnej bramy i jakieś pięć minut od szkoły, kiedy słyszę, jak ktoś biegnie za mną: „Josh, proszę, poczekaj!” Heather krzyczy, gdy mnie dogania: „Proszę, Josh!”
„Ok Heather” mówię, zatrzymując się i odwracając w jej stronę „spróbuj wyjaśnić!”
Patrzy w ziemię „no cóż, zaczęło się kilka tygodni temu, nie radziłam sobie dobrze na zajęciach i pewnego dnia mnie powstrzymał!” Nadal patrzy w ziemię. „Powiedział, że muszę wzmóc wysiłek, bo inaczej obleję zajęcia. Powiedział, że ma sposób, żebym zdał bez żadnych zmartwień! Zgodziłem się na cokolwiek to było!” Poszła całkiem.
"Wrzos?" Pytam "co to było?" Mogłem się już domyślić, co to było!
Patrzy teraz na mnie. „Na początku nic nie powiedział, po prostu wyciągnął swojego kutasa i powiedział, że jeśli tego chcę, lepiej padnę na kolana!”.
„Nie wiedziałem, co robić, spanikowałem i cóż, tak, uklęknąłem i ssałem go!”
„O, Heather!” Mówię zniesmaczony i zły: „dlaczego po prostu nie uciekłeś albo nie powiedziałeś komuś?”
„Jak powiedziałam, spanikowałam i...” znów cichnie, odwracając się w drugą stronę.
- Heather, porozmawiaj ze mną! – żądam, chwytając ją za ramiona i obracając w moją stronę.
"Ja... wstydzę się..."
„Nie powinieneś się wstydzić, to, co ci zrobił, było złe, pójdziemy do dyrektora i sprawimy, że zostanie zwolniony!” - mówię próbując ją pocieszyć.
„Nie, to nie to! Trochę mi się podobało!”
Byłem oszołomiony, zrzucam ręce z jej ramion i cofam się o krok.
„O mój Boże, proszę, nic nie mów, Josh. Wiem, że to dziwne, ale sprawiało mi to gorącą przyjemność”. Błaga, żeby się do mnie zbliżyć. „Proszę, przestanę z nim, tylko nikomu nie mów, zwłaszcza Lily!!”
"Daj mi drugą Heather!" Mówię, odsuwając się ponownie, diabelska myśl przyszła mi do głowy. Odwracam się do niej. „Dobra Heather, nie powiem Lily ani nikomu innemu!”
„Och, dziękuję, dziękuję Josh”, podskakuje do przodu i mocno mnie obejmuje.
"Ale!" – mówię, kiedy przerywa uścisk i patrzy na mnie zaniepokojona.
„Przestaniesz być związany z panem Edwardsem!”
"Ok, zrobione" kiwa głową uśmiechając się.
„I” dodaję „będziesz do mnie przychodzić w każdy wtorek, a ja pomogę ci z matematyką, nie jestem ekspertem, ale załatwię ci przepustkę!”
„Gotowe i gotowe” – wiwatuje, jeszcze raz mnie przytulając. „Miłego weekendu” macha, gdy opuszcza dom.
„Och, jak sprawię, że to zadziała na moją korzyść” uśmiecham się, gdy również idę do domu.
Przez resztę popołudnia włóczę się po domu. Hailey ma zajęcia lekkoatletyczne po szkole, a mama nadal pracuje, więc mam cały dom dla siebie. Zabijam czas grając na Xboksie, aż Marc dzwoni do mnie, żebym poszła do niego. Wskakuję pod prysznic i upewniam się, że nałożyłam porządnie pachnącą wodę kolońską. Wrzucam parę ładnych dżinsów, zwykły biały podkoszulek i zapinaną na guziki kurtkę z kapturem, którą zostawiam rozpiętą. Wkładam czystą parę tenisówek Nike i wychodzę.
Kiedy docieram do Marca, on już się postarał. Miał na sobie ciemne dżinsy, tenisówki Nike i elegancką koszulę.
„Dobry człowiek” mówię do niego, gdy wychodzi z domu.
- Stary, mogłeś się bardziej ubrać! Mówi, patrząc na mnie zirytowany.
„Aww, daj spokój, wyglądam dobrze! W każdym razie to ty musisz się ubrać, żeby zaimponować!” chichoczę.
Kierujemy się na przystanek autobusowy, ponieważ potrzebujemy go na kilka przystanków. Dotarcie do arkad nie zajmuje dużo czasu, może piętnaście, dwadzieścia minut jazdy autobusem. Kiedy dotarliśmy do arkad, zaczynało się zapełniać ludźmi. Marc i ja badamy to miejsce, upewniając się, że dostaniemy trochę drobnych do maszyn.
„O stary, ona tam jest!” Marc mówi do mnie, kiedy skupiam się na drzwiach.
Zoe i Traci są właśnie w drzwiach i idą w naszą stronę. Zoe ma dżinsy, adidasy, biały top i czarną kurtkę z ćwiekami. T-shirt, który był trochę za ciasny, ponieważ jej piersi prawie wyrywały się z niego, ale ani Marc, ani ja nie zamierzaliśmy narzekać. Traci była ubrana cała w czarne, obcisłe czarne dżinsy, czarne tenisówki, czarny podkoszulek i skórzaną kurtkę. Muszę przyznać, że wyglądała całkiem seksownie i nie przeszkadzało mi, że była słodka, żeby Marc mógł użyć swojej magii.
„Dobrze wyglądają panie!” – mówię, gdy Zoe i Traci podchodzą do nas.
„Dobrze wyglądaj, Josh!” - mówi Traci z psotnym uśmiechem.
„Wyglądasz naprawdę ładnie Zoe” Marc komplementuje Zoe.
„Dzięki” powiedziała nieśmiało, patrząc na swoje stopy „wyglądasz przystojnie” powiedziała, patrząc na niego.
Po niezręcznym pierwszym spotkaniu prowadzę wszystkich do niektórych arkad i zaczynamy się dobrze bawić. Spędzamy około godziny bawiąc się różnymi maszynami. Wszystko wydaje się iść świetnie, Marc i Zoe wydają się być w dobrych stosunkach. Śmieje się z jego żartów, co zawsze jest dobrym znakiem, i cały czas dotyka jego ramienia, posyłając mu przeciągłe spojrzenia. Nie tylko Marc zwraca na siebie uwagę, Traci flirtowała ze mną całą noc i muszę przyznać, że uwielbiam zwracać na siebie uwagę. Po mniej więcej półgodzinnej zabawie Marc rzuca mi spojrzenie. Nie potrafię tego dokładnie opisać, ale czuję, czego on chce.
– Czy ktoś ma ochotę na grę w bilard? – pytam grupę.
"Bardzo chętnie!" – mówi wesoło Traci, zbliżając się do mnie.
„Jestem trochę głodny, człowieku, Zoe, czy chciałabyś coś zjeść?” Pyta ją z nadzieją wokół swojego pytania.
– Tak, na pewno byłoby miło. Zoe mówi ze słodkim uśmiechem na twarzy.
Zoe i Marc udają się do małego baru z burgerami w arkadach. Traci i ja kierujemy się w stronę stołów bilardowych, które znajdują się z tyłu. Zajmuję nam wolny stolik, ale nadal widzę Marca z miejsca, w którym jestem.
„Tak nawiasem mówiąc, nie jestem zbyt dobry” Traci odwraca mnie od mojego wzroku.
– W takim razie możemy zrobić coś innego? Żartuję z nią.
„Nie, nie” uśmiecha się. „Wiem, że Marc chciał trochę czasu sam na sam z Zoe i nie mogę go winić”.
„Tak, w końcu nabrał pewności siebie!” Śmieję się „ok, nauczę cię” mówię z uśmiechem, gdy zbieram piłki.
Podaję jej kij bilardowy. „Zacznę, potem możesz iść”. Po prostu kiwa głową i ustawia białą bilę w jednej linii, po czym mocno ją uderza, starając się jak najdokładniej rozrzucić bile po stole.
- Ok, twoja kolej - uśmiecham się do niej.
"Um, więc co mam zrobić?" Mówi z niewinnym, zdezorientowanym spojrzeniem.
Podchodzę do miejsca, w którym stoi, „w zasadzie musisz wbić którąkolwiek z piłek białymi”.
– Możesz mi pokazać, jak to zrobić? Ona błaga.
Opieram kij o stół i staję za nią. „Więc trzymaj wskazówkę w ten sposób” mówię, gdy przesuwam jej ręce na miejsce. Kiedy jestem za nią, odchyla tyłek do tyłu i powoli wbija się we mnie.
— A więc tak? Patrzy na mnie z chytrym uśmiechem, po czym oddaje strzał i zatapia piłkę.
„Tak, dokładnie tak” – śmieję się
— Znowu moja kolej? Mówi, kiwam głową. – Możesz mi to jeszcze raz pokazać?
– Jesteś pewien, że potrzebujesz pomocy? pytam unosząc brew.
„Mhm” kiwa głową.
Ponownie pochylam się za nią i ustawiam ją we właściwym miejscu. Znowu, kiedy jestem za nią, ociera się o mnie i czuję, że dostaję pół. Strzela, ale tym razem nie trafia. „Aww” mówi rozczarowana.
Gramy dalej, cały czas ona flirtuje ze mną coś złego. Gładziła kij z uwodzicielskim wyrazem twarzy. Również pochylała się nad stołem, więc miałem dobry widok na jej blat. Pod koniec gry w moich dżinsach było wyraźne wybrzuszenie i ona o tym wiedziała!
„Ok, więc widać wyraźnie, że grałeś już wcześniej w bilard i wiesz, co robisz!” Śmieję się.
"Nie ma co oszukiwać, że tam jesteś?" Mówi z szelmowskim uśmiechem „ok, zróbmy coś interesującego!” Przysuwa się bliżej mnie. Trzymam się ziemi i zaczynam się uśmiechać. „Zwycięzca następnej gry bierze wszystko?”
– Ok, więc jeśli wygrasz? pytam
"Chcę to!" - mówi chwytając mnie za krocze.
„Kurwa” sapię trochę zrezygnowana.
„A jeśli wygrasz…”, pochyla się bliżej i szepcze „możesz mieć wszystko, na co masz ochotę!”
To była wygrana, wygrana dla mnie! Uśmiecham się i zgadzam się, po czym zaczynamy nową grę. Gra jest dawana i brana, jest dość blisko, gdy dochodzimy do czerni. To jest mój strzał i jeśli go wbiję, wygrywam grę. To strzał w dziesiątkę i jest ambitny, mimo że dla mnie oznacza zwycięstwo, nawet jeśli przegram. Nadal chcę wygrać dla dumy z tego. Wyrównuję strzał i biorę go… wygląda na to, że wpada, ale kąt jest niewłaściwy, a czarna poduszka odbija się z boku kieszeni i toczy się. Wypatroszony. Czerń jest idealnie wyrównana, a Traci z łatwością wbija czerń.
"Wygrywam" mówi z najbardziej przebiegłym uśmiechem na twarzy.
„Nie ma mowy, żebyś przegrał” śmieje się Marc, gdy on i Zoe podchodzą do nas.
„Traci jest właściwie całkiem niezła” – mówię, próbując zrzucić z siebie porażkę.
„Wyobraź sobie, że przegrywasz z dziewczyną!” On dokucza.
„Nie wszystko jest złe!” – mówi Traci, mrugając do mnie.
- Więc co porabiacie w takim razie? Pytam.
– Marc i ja mieliśmy iść na film – mówi Zoe, uśmiechając się do mnie i posyłając Traci to samo spojrzenie, którym Marc obdarzył mnie wcześniej.
— Em Josh? Traci uśmiecha się, zbliżając się do mnie. „Czy mógłbyś odwieźć mnie do domu?”
– Masz coś przeciwko Joshowi? Zoe wkracza „Marc zaproponował, że zabierze mnie na film i jest to film, który chciałem zobaczyć!”
– Ech, nie mam nic przeciwko! mówię
„Och, dzięki, Josh” Zoe uśmiecha się, przytulając mnie, a ja przytulam Zoe, a ja kiwam głową i mrugam do Marca. Zrywając ze mną uścisk, Zoe przytula Traci. Nie słyszę, co mówi, ale Zoe zdecydowanie szepcze coś do Traci, która krzywi się, gdy zrywają uścisk. Uderzam pięścią w Marca, po czym on i Zoe wychodzą.
Traci przysuwa się jeszcze bliżej i chwyta mnie za ramię. „Zoe naprawdę lubi Marca!” Mówi do mnie słodko.
„Tak, widzę! To, co ci wyszeptała?” Pytam.
„Ech, um, tak, jasne! W każdym razie muszę być w domu na 10?” Mówi ze smutną miną.
Sprawdzam telefon i jest tuż po 9. „W takim razie powinienem się ruszyć?” – mówię, kiedy ona wyrywa się z uścisku, a ja porządkuję kije bilardowe.
Nic nie mówi, kiedy wychodzimy z arkad, idę skręcić w lewo w kierunku przystanku autobusowego, ale Traci łapie mnie za ramię i ciągnie w prawo, „co do diabła!” Mówię.
Znowu nic nie mówi, odciągając mnie od pasaży i za zabity deskami sklep. Potem przygwoździł mnie do ściany. "Tracy?!
"Josh słuchaj, wygrałem pulę prawda?" Mówi poważnie
"Ech tak!" Przytakuję
„A jeśli wygrałem, co zrobiłem, mam to!” Powiedziała z tym samym szelmowskim uśmiechem, gdy złapała mnie za krocze. "Teraz wypłacam pieniądze!" Po tych słowach rzuca się do przodu i przywiera swoimi ustami do moich. Na początku jestem trochę zbity z tropu, ale potem kładę na niej ręce i odwzajemniam pocałunek. Na początku jest delikatny, ale wkrótce nasze języki badają swoje usta, a nasze ręce również zaczynają je badać. Ręce Traci bawią się teraz klamrą mojego paska i poluzowują ją. Kiedy rozpina moje dżinsy, przerywa pocałunek. – Zobaczmy, co pakujesz?
Traci sięga ręką do moich rozpiętych dżinsów i chwyta mnie za krocze. Jej oczy rozszerzają się i patrzy na to w dół. „O mój boże” wzdycha. „Myślałem, że jest duży, kiedy poczułem go w środku, ale och, wow, jest ogromny”.
– Myślisz, że sobie z tym poradzisz? Pytam z zadowoleniem, po zabawie z Becki czuję się trochę pewniej.
„Um, nie wiem” powiedziała, kiedy podniosła się na kolana, „ale spróbuję mimo wszystko” z tym złośliwym uśmiechem na twarzy. Na kolanach wyciągnęła mojego fiuta. Spędziła chwilę podziwiając go, zanim powoli zaczęła go lizać po głowie.
„Nie drażnij się” – żartuję, a ona powoli przesuwa usta wokół mojego fiuta. Traci nie była tak doświadczona jak Becki, ale jej usta były ciasno owinięte wokół penisa. Kurwa, czułem się dobrze.
Traci zaczęła poruszać ustami w górę iw dół mojego wału. Podniosła prawą rękę do podstawy mojego penisa i pieściła ustami mój trzonek. Jej lewa ręka wsunęła się pod moją koszulkę i przejechała po moim torsie. Kołysząc głową w dół, zaczyna kołysać się szybciej i wsuwać więcej mojego penisa do ust, jęcząc przez cały czas.
Odsuwając mojego fiuta, wciąż głaszcząc, spojrzała na mnie „masz prezerwatywę?”
"Tak, w moim portfelu!" jęczę.
"Wyciągnij to!" I wróciła do ssania mojego fiuta, kiedy sięgnąłem za siebie i wyjąłem portfel. Grzebiąc w portfelu, chwytam prezerwatywę i wpycham ją z powrotem do kieszeni.
Traci wstała, wzięła prezerwatywę z mojej ręki i rozerwała ją. Po małym grzebaniu udało jej się wsunąć go na mojego fiuta. „Ok, proszę, najpierw powoli” – mówi, odwracając się ode mnie, rozpinając dżinsy i ściągając je razem z czarnymi majtkami.
Podszedłem do niej od tyłu i przycisnąłem ją do śmietnika, nie najlepiej, ale wystarczy. Biorę mojego fiuta i umieszczam go w szczelinie Traci, pocierając go w górę iw dół o nią, co wywołuje jej jęk. Odnajduję jej wejście i zaczynam wnikać w nią. Traci sapie, gdy główka mojego penisa wsuwa się do środka. Poluzowuję mojego penisa o kilka cali i trzymam się tam. Cipka Traci jest bardzo ciasna, więc pozwalam jej dopasować się do mojego rozmiaru. Jej cipka jest jednak ładna i mokra i nie trwa długo, zanim trochę się rozluźnia. Powoli zaczynam wpychać się w nią coraz bardziej, po czym cofam się i zaczynam ją pieprzyć. Kilka pierwszych pompek jest wolnych i łatwych, ale potem zaczynam zwiększać tempo i siłę.
Trzymając ją w miejscu za biodra, zaczynam ostro pieprzyć Traci. Chrząkając, gdy walę ją od tyłu. Próbuje trzymać się śmietnika, głośno jęcząc z przyjemności. Prawie wchodzę w nią całą swoją długością, kiedy znów wbija się we mnie biodrami. Mimo że jej cipka jest ciasna i czuje się świetnie, prezerwatywa trochę mnie powstrzymuje. To sprawia, że wytrzymuję dłużej, więc zwiększam swoje wysiłki. Sięgam ręką i chwytam klatkę piersiową Traci. Bańki i ściskanie go, co powoduje głośniejszy jęk Traci.
- Kontynuuj Josh, mocniej! Jęczy „Zbliżam się”.
Zwalniam trochę tempo, ale zwiększam moc, gdy pieprzę ją mocniej. Traci sięga między jej nogi i zaczyna szybko brzdąkać po swojej łechtaczce. Kiedy uderzam ją mocniej i wywieram dodatkowy nacisk na jej łechtaczkę, kolana Traci zaczynają się uginać. Trzymam ją mocno na biodrach obiema rękami i utrzymuję w górze. Jej ciało zaczyna się napinać, gdy jej nogi i cipka się zaciskają, wydaje z siebie niski krzyk, gdy eksploduje z przyjemności. „Uuuuhhhh kurwa” Zaciśnięcie jej cipki jest tym małym dodatkowym czynnikiem, którego potrzebuję i szybszego pompowania, jestem tuż za nią, kiedy eksploduję w prezerwatywie. Trzymam się głęboko w niej i głośno jęczę.
„Fuucckkk” sapię, gdy ostatnie krople spermy sączą się do prezerwatywy.
„Uhh mmmm, to było takie dobre, Josh” jęczy, opierając się o mnie, mój kutas wciąż jest w niej.
— Chyba na to zasłużyłeś! Żartuję, całując ją w szyję. "Była wygrana, wygrana dla mnie w każdym razie!"
„Co byś zrobił, gdybyś wygrał?” Mówi, odwracając twarz w moją stronę, a mój utykający kutas wyślizguje się z niej.
- Och, nie mógłbym ci powiedzieć! Drażnię!
"Aww przyszedł?" Błaga, zdejmując prezerwatywę z mojego fiuta i wyrzucając ją za śmietnik. — Czy zrobiłbyś to? Mówi patrząc na mnie.
Ale zanim zdążę odpowiedzieć „co wy dwaj robicie?!” Ten głos dobiega z ulicy.
Oboje jesteśmy oszołomieni w ciszy i po prostu tam stoimy. Postać zaczyna iść w naszą stronę, a Traci po prostu łapie mnie za ramię „biegnij!”
Ruszyliśmy biegiem w drugą stronę, próbuję się pozbierać i zapiąć dżinsy. Kiedy już się zapinam, łapię Traci za rękę i biegniemy na inny przystanek autobusowy dalej w dół ulicy.
Docieramy tam dysząc i śmiejąc się. Podaje mi gumę do żucia i zaczynamy się całować na przystanku autobusowym. Czekanie nie jest zbyt długie, zanim przyjedzie autobus, nie żebym narzekał. W drodze do domu całowaliśmy się jeszcze trochę, a jej ręce były na całym moim kroczu.
Autobus dojechał do przystanku Traci i będąc dżentelmenem, jakim byłem, postanowiłem odprowadzić ją do jej domu. To nie było daleko, może dziesięć minut spacerem. Całą drogę śmialiśmy się i żartowaliśmy. Kiedy dotarliśmy do jej domu, dała mi ostatni pocałunek i wzięła mój numer telefonu.
Mój dom znajdował się zaledwie piętnaście minut spacerem stąd, więc wiedziałam, że spacer dobrze mi zrobi. Świeże powietrze ochłodziłoby mnie i usunęło część nagromadzonej frustracji, mógłbym z łatwością wrócić.
Kiedy wracam do domu, nikogo nie ma na nogach, jest dopiero wpół do dziesiątej. Biorę napój z lodówki i idę do swojego pokoju. Zrzucam ubranie i wysyłam krótką wiadomość do Marca, mówiąc, że znowu mi się poszczęściło.
Kładę się do łóżka i normalnie przeglądam media społecznościowe. Jakiś czas po jedenastej Marc odpisuje mi na SMS-a;
„Stary, zadzwonię do ciebie jutro, nie jesteś jedynym szczęściarzem tej nocy!!”
Kładę telefon na stoliku nocnym i zamykam oczy, a na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
~~~~
Koniec części 3. Byłbym bardzo wdzięczny za opinie na temat tego, jak ludzie myślą o rozwoju tej historii i wydarzeniach, które ludzie chcą zobaczyć. Wszystkie pozytywne opinie są mile widziane. Do pracy nad częścią 4!